Następnego
dnia rano zadzwonił telefon. Obudził mnie, byłam zła. Jednak, kiedy zobaczyłam,
że to Bailey dzwoni, od razu mi przeszło. Powiedziała mi, że jest już na
lotnisku i czy mogłabym ją stamtąd zabrać. W pierwszej chwili, nie wiedziałam w
ogóle jak to ogarnąć. Niall spał jak suseł, dźwięk telefonu w żaden sposób go
nie obudził. Nie miałam serca go budzić, ale wiedziałam, że sama nie dam rady
pojechać na lotnisko. Nawet nie wiedziałam, gdzie dokładnie się ono znajduje.
-Niall, skarbie. Hej, obudź się…
-ZzzZzzz…
-Niall.. halo..
-Coo? Coś mówiłaś?
-Tak, jest sprawa.
-Jaka sprawa? Jest 9 rano.. przecież to jeszcze głęboka noc.
-Oh Niall, bez przesady. Bailey przyleciała.
-Jak to? Miała być dopiero za kilka dni.
-Przed chwilą dzwoniła i powiedziała, że czeka na lotnisku.
-Yhhh…to sobie wybrała porę.
-Niall..
-Przepraszam. Już wstaję.
-Jesteś kochany.
Dałam mu buziaka w policzek, ucieszył się. Od razu zaczął się ubierać, a ja poszłam do łazienki. Ogarnęłam się nieco i jak najszybciej zwolniłam łazienkę dla Nialla. Jego włosy zaraz po wstaniu z łóżka wyglądały tak słodko. Nie mogłam się napatrzeć. Były takie roztrzepane na wszystkie strony. Nie mogłam się oprzeć i musiałam ich dotknąć i roztrzepać je jeszcze bardziej własnoręcznie. Przy okazji Nialler znowu dostał buziaka. Chyba mu się spodobało. Chwycił mnie za talię, przyciągnął do siebie, mocno przytulił i wyszeptał do ucha, że musimy się spieszyć.
Przez jego cudne blond włosy, zapomniałam, że biedna Bailey czeka sama na lotnisku. Niall poszedł do łazienki, a ja ubrałam się w jakieś pierwsze lepsze ubrania.
Po chwili mogliśmy już wyjść z hotelu, Niall zamknął nasz pokój, a ja poszłam otworzyć auto. Mój kochany kierowca szybko wsiadł za kierownicę i pojechaliśmy.
Włączyłam radio, leciało kilka znanych piosenek, więc po drodze nie nudziliśmy się, tylko śpiewaliśmy. Mieliśmy głęboko gdzieś, czy ktoś nas usłyszy. Było cudownie.
Minęło trochę czasu, kiedy w końcu byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i poszłam na lotnisko. Niall został w samochodzie. Zadzwoniłam do Bailey i zapytałam gdzie dokładnie jest. Po chwili mnie znalazła. Jak ja się za nią stęskniłam, wskoczyłyśmy sobie w ramiona na przywitanie. Jak dobrze znowu ją było zobaczyć. Nie było na co czekać, więc poszłyśmy do samochodu, spakowała walizkę do bagażnika i wszyscy razem pojechaliśmy do hotelu.
-Bailey. Jak minęła podróż?
-No w miarę dobrze, większość drogi przespałam, haha.
-Nie dziwie się, musiałaś się nudzić tak sama.
-Daj spokój, bałam się lecieć sama, ale nie było tak źle.
-Najważniejsze, że jesteś już z nami.
-Oj tak, nawet nie wiesz jak się cieszę.
Kiedy dotarliśmy do hotelu, Bailey dostała klucze do swojego, w sumie jej i mojego pokoju. Na początku nie wiedziałam, co mam zrobić z tym faktem, musiałam jeszcze to przemyśleć. Początkowo, powiedziałam Bailey, żeby poszła do pokoju sama, wzięła prysznic i odpoczęła. Musiałam porozmawiać teraz z Niallem.
Poszliśmy razem do pokoju, zaproponowałam czy chce się czegoś napić, ale był troszkę markotny.
-Niall.. co jest?
-Nic, dlaczego pytasz?
-Jak to nic. Zazwyczaj nie odmawiasz niczego.
-Zdaje Ci się.
-Jasne, przecież wiem. Może zamówimy pizzę?
-Nie jestem głodny.
-Nie wierzę Ci, nie jedliśmy śniadania, nawet ja umieram z głodu, a Ty skarbie?
-Naprawdę jest okej.
-I tak zamówię pizzę. Poza tym chyba wiem, o co Ci chodzi.
-Czyżby?
-Tak, Bailey przyjechała. Miała przyjechać później.
-Troszkę popsuła mi plany.
-Niall.. wiem, że mieliśmy mieć ten tydzień tylko dla siebie, spokojnie.
-Nie chodzi tylko o to. Teraz pewnie zostanę sam w pokoju, a Ty pójdziesz zamieszkać z nią.
-Niall..mówisz jak dziecko, które mamusia zostawia samo na noc w domu.
-Hahahha, ale czy to nie prawda?
-No tak, nie chcę, żeby Bailey była sama w pokoju. Przynajmniej teraz na początku.
-Ja Cię rozumiem kochanie, ale będę tęsknił za Tobą.
-Haha co? Będę w pokoju obok.
-Wiem, ale nie będziesz przy mnie. W moich ramionach, w naszym miękkim łóżku.
-Jakoś to wszystko pogodzimy. Zobaczysz
-Dobrze Cass, liczę na Ciebie. Kocham Cię.
-Oj Niall, dzieciaczku Ty mój, też Cię kocham. Poza tym teraz jeszcze nigdzie nie idę.
-Jeszcze.. no dobrze. To jak z tą pizzą?
-Hahahah, wiedziałam!
-Nie da się ukryć, wiesz, że uwielbiam jeść.
-Wiem wiem, ja też! Idę po telefon.
Zanim poszłam po telefon, musiałam iść na recepcję hotelu, ponieważ nie miałam pojęcia, na jaki numer mam zadzwonić, ani w jakim lokalu mają dobrą pizzę. Dobrze, że recepcjonistka była miła i dała mi ulotkę kilku pizzerii, więc miałam duży wybór. Poszłam z ulotkami i telefonem do Nialla i razem wybraliśmy to, na co mieliśmy ochotę.
Zanim przyjechał koleś z naszą pizzą, razem z Niallem oglądaliśmy tv i przytulaliśmy się.
Później zjedliśmy wszystko, co do ostatniego kawałka. Było pyszne! Niallowi aż się trzęsły uszy!
Później poszłam do Bailey zobaczyć jak się czuje i wypytać się o wszystko co działo się w Londynie, jak nas już nie było.
-Niall, skarbie. Hej, obudź się…
-ZzzZzzz…
-Niall.. halo..
-Coo? Coś mówiłaś?
-Tak, jest sprawa.
-Jaka sprawa? Jest 9 rano.. przecież to jeszcze głęboka noc.
-Oh Niall, bez przesady. Bailey przyleciała.
-Jak to? Miała być dopiero za kilka dni.
-Przed chwilą dzwoniła i powiedziała, że czeka na lotnisku.
-Yhhh…to sobie wybrała porę.
-Niall..
-Przepraszam. Już wstaję.
-Jesteś kochany.
Dałam mu buziaka w policzek, ucieszył się. Od razu zaczął się ubierać, a ja poszłam do łazienki. Ogarnęłam się nieco i jak najszybciej zwolniłam łazienkę dla Nialla. Jego włosy zaraz po wstaniu z łóżka wyglądały tak słodko. Nie mogłam się napatrzeć. Były takie roztrzepane na wszystkie strony. Nie mogłam się oprzeć i musiałam ich dotknąć i roztrzepać je jeszcze bardziej własnoręcznie. Przy okazji Nialler znowu dostał buziaka. Chyba mu się spodobało. Chwycił mnie za talię, przyciągnął do siebie, mocno przytulił i wyszeptał do ucha, że musimy się spieszyć.
Przez jego cudne blond włosy, zapomniałam, że biedna Bailey czeka sama na lotnisku. Niall poszedł do łazienki, a ja ubrałam się w jakieś pierwsze lepsze ubrania.
Po chwili mogliśmy już wyjść z hotelu, Niall zamknął nasz pokój, a ja poszłam otworzyć auto. Mój kochany kierowca szybko wsiadł za kierownicę i pojechaliśmy.
Włączyłam radio, leciało kilka znanych piosenek, więc po drodze nie nudziliśmy się, tylko śpiewaliśmy. Mieliśmy głęboko gdzieś, czy ktoś nas usłyszy. Było cudownie.
Minęło trochę czasu, kiedy w końcu byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i poszłam na lotnisko. Niall został w samochodzie. Zadzwoniłam do Bailey i zapytałam gdzie dokładnie jest. Po chwili mnie znalazła. Jak ja się za nią stęskniłam, wskoczyłyśmy sobie w ramiona na przywitanie. Jak dobrze znowu ją było zobaczyć. Nie było na co czekać, więc poszłyśmy do samochodu, spakowała walizkę do bagażnika i wszyscy razem pojechaliśmy do hotelu.
-Bailey. Jak minęła podróż?
-No w miarę dobrze, większość drogi przespałam, haha.
-Nie dziwie się, musiałaś się nudzić tak sama.
-Daj spokój, bałam się lecieć sama, ale nie było tak źle.
-Najważniejsze, że jesteś już z nami.
-Oj tak, nawet nie wiesz jak się cieszę.
Kiedy dotarliśmy do hotelu, Bailey dostała klucze do swojego, w sumie jej i mojego pokoju. Na początku nie wiedziałam, co mam zrobić z tym faktem, musiałam jeszcze to przemyśleć. Początkowo, powiedziałam Bailey, żeby poszła do pokoju sama, wzięła prysznic i odpoczęła. Musiałam porozmawiać teraz z Niallem.
Poszliśmy razem do pokoju, zaproponowałam czy chce się czegoś napić, ale był troszkę markotny.
-Niall.. co jest?
-Nic, dlaczego pytasz?
-Jak to nic. Zazwyczaj nie odmawiasz niczego.
-Zdaje Ci się.
-Jasne, przecież wiem. Może zamówimy pizzę?
-Nie jestem głodny.
-Nie wierzę Ci, nie jedliśmy śniadania, nawet ja umieram z głodu, a Ty skarbie?
-Naprawdę jest okej.
-I tak zamówię pizzę. Poza tym chyba wiem, o co Ci chodzi.
-Czyżby?
-Tak, Bailey przyjechała. Miała przyjechać później.
-Troszkę popsuła mi plany.
-Niall.. wiem, że mieliśmy mieć ten tydzień tylko dla siebie, spokojnie.
-Nie chodzi tylko o to. Teraz pewnie zostanę sam w pokoju, a Ty pójdziesz zamieszkać z nią.
-Niall..mówisz jak dziecko, które mamusia zostawia samo na noc w domu.
-Hahahha, ale czy to nie prawda?
-No tak, nie chcę, żeby Bailey była sama w pokoju. Przynajmniej teraz na początku.
-Ja Cię rozumiem kochanie, ale będę tęsknił za Tobą.
-Haha co? Będę w pokoju obok.
-Wiem, ale nie będziesz przy mnie. W moich ramionach, w naszym miękkim łóżku.
-Jakoś to wszystko pogodzimy. Zobaczysz
-Dobrze Cass, liczę na Ciebie. Kocham Cię.
-Oj Niall, dzieciaczku Ty mój, też Cię kocham. Poza tym teraz jeszcze nigdzie nie idę.
-Jeszcze.. no dobrze. To jak z tą pizzą?
-Hahahah, wiedziałam!
-Nie da się ukryć, wiesz, że uwielbiam jeść.
-Wiem wiem, ja też! Idę po telefon.
Zanim poszłam po telefon, musiałam iść na recepcję hotelu, ponieważ nie miałam pojęcia, na jaki numer mam zadzwonić, ani w jakim lokalu mają dobrą pizzę. Dobrze, że recepcjonistka była miła i dała mi ulotkę kilku pizzerii, więc miałam duży wybór. Poszłam z ulotkami i telefonem do Nialla i razem wybraliśmy to, na co mieliśmy ochotę.
Zanim przyjechał koleś z naszą pizzą, razem z Niallem oglądaliśmy tv i przytulaliśmy się.
Później zjedliśmy wszystko, co do ostatniego kawałka. Było pyszne! Niallowi aż się trzęsły uszy!
Później poszłam do Bailey zobaczyć jak się czuje i wypytać się o wszystko co działo się w Londynie, jak nas już nie było.
________________________________________________________
Jak oceniasz ten rozdział? Napisz komentarz :*