niedziela, 27 lipca 2014

ROZDZIAŁ 25.

Kolejnych kilka dni spędziłam w towarzystwie Bailey. Niall musiał załatwiać jakieś sprawy związane z koncertami. Nie interesowałam się tym jakoś bardzo. To było między nim i jego menadżerem. Louis’a i Harrego nawet nie zauważałam, zapewne spędzali gdzieś czas w swoim towarzystwie, jak to dobrze, że im się układa. Odkąd spędzałam czas z Bailey, czułam się bardzo swobodnie, mogłyśmy sobie razem na wszystko pozwolić. Ale z drugiej strony tęskniłam za Niallem. Za jego głupimi żartami i cudownym śmiechem. A jeszcze bardziej za jego dotykiem. Dawno mnie nie przytulał. Marzyłam o tym, żeby znalazł dla mnie trochę czasu. Przynajmniej moja przyjaciółka starała się chociaż w połowie mi go zastąpić. Haha, uwielbiałam przytulać się z Bailey. Obudziłam się koło południa, z tego co pamiętam, zeszłej nocy, byłyśmy razem w klubie. Ciągle przewijali się koło nas jacyś faceci. Bailey miała, w czym wybierać, jednak każdy z nich, liczył tylko na jedną noc. Co za idioci!

-Bailey, śpisz?
-Odpoczywam.
-Jakieś plany na dzisiaj?
-Nie koniecznie, mam ochotę przeleżeć cały dzień w łóżku, a Ty?
-No nie wiem, chyba trochę się ogarnę i pójdę na miasto.
-Na miasto? Przecież mamy wszystko, co potrzeba.
-Ale Bailey.. chyba muszę znaleźć pracę.
-HAHA CO?
-No wiesz.. Nie chcę, żeby to Niall wszystko mi stawiał, to nie jest zbyt dobre na dłuższą metę.
-Gdzie byś niby chciała pracować?
-Nie wiem, gdziekolwiek. Byle by coś wpadło do kieszeni.
-No jak chcesz. Ja idę spać.
-ughh…

Bailey nie wydawała się zbyt pomocna, chociaż, po wczorajszej nocy, nie miałam jej tego za złe. Musiałam, w końcu wyjść z łóżka. Było mi tak ciężko..nogi uginały się pode mną. Nic mi się nie chciało, ale w końcu się zmusiłam. Minęła może godzina, a ja byłam już gotowa. Wyszłam z hotelu z bojowym nastawieniem. Chodziłam po mieście chyba z pół dnia, ale nikt nie miał do zaoferowania, żadnej dobrej pracy. Czułam się okropnie. Nie chciałam, żeby to Nialler wszystko stawiał, już i tak wystarczająco na mnie wydał, czułam się z tym bardzo źle.
Wracając do hotelu, zauważyłam samochód menadżera mojego chłopaka. Miałam nadzieję, że siedzą w nim oboje. Poszłam na parking. Nie myliłam się, najpierw wysiadł Niall, a potem jego menadżer. Podeszłam do nich od tyłu, chciałam im zrobić niespodziankę.

-BOO!
-Cass kochanie! Jak się masz?!
-Hej skarbie, chyba się nie wystraszyłeś. Sorry James, chyba pozwolisz mi na chwilę porwać, Twojego zdolnego muzyka?
-Jasne, to Niall… zdzwonimy się później, na razie.
-Dzięki James, siemasz! – Cassie! Nawet nie wiesz jak tęskniłem!!
-No nie wiem, czy tęskniłeś tak bardzo jak ja.
-Na pewno!
-Kochanie, szukałam dzisiaj pracy, ale nic nie znalazłam.
-Ale jak to?
-No wiesz, pomyślałam, że powinnam coś znaleźć.
-Ale po co?
-Nie chcę być zależna od Ciebie na każdym kroku.
-Ale.
-Wiem, że to głupio brzmi, ale wiesz, że chcę dla nas dobrze.
-Tak, tak, ale chodźmy najpierw do pokoju, okej?
-Jasne.

****

-Więc, mówisz, że szukałaś dzisiaj pracy?
-No tak.
-Skąd ten pomysł?
-No wiesz, potrzebujemy pieniędzy, tu w Stanach nie jest tak tanio.
-Przesadzasz kochana.
-Ale jak Ty sobie to wszystko wyobrażasz?
-Ale co?
-Chcesz ciągle mieszkać w hotelu?
-Nie no, możemy poszukać jakiegoś mieszkania, bardzo chętnie, James nam na pewno pomoże.
-Ale i tak muszę znaleźć pracę.
-No dobrze, jeśli tak mówisz.
-Ale nigdzie nic nie było.
-A pytałaś w naszym hotelu?
-Nie, jakoś nie przyszło mi to do głowy.
-No to może zapytaj, ale nie dzisiaj. Teraz chcę mieć Cię tylko dla siebie.
-Aww, kochany.

Wskoczyłam w ramiona przystojnego blondyna. Od dawna o tym marzyłam. Zaczęliśmy się przytulać, nagle oboje znaleźliśmy się w pozycji leżącej, Niall jeździł dłonią po mojej talii, a jego usta dotykały moich. Zaczęliśmy się całować, niebieskooki liczył na coś więcej, ale ja na przekór na nic mu nie pozwoliłam, chciałam, żeby bardziej się postarał. Usiadł naprzeciwko mnie i pokazywał, żebym pocałowała go w usta, ale ja, dałam mu tylko całusa w policzek. Później uciekłam do łazienki, chciałam w inny sposób spędzić ten miły wieczór.

***

Następnego dnia, tak jak poradził Niall, zeszłam do recepcji hotelowej i zapytałam czy nie szukają pracownika. Okazało się, że trafiłam w dziesiątkę! Szukali recepcjonistki. Byłam wniebowzięta! Porozmawiałam jeszcze chwilę z odpowiednimi osobami, a zaraz potem, pobiegłam do Nialla, powiedzieć mu, że znalazłam pracę. Teraz wystarczyło tylko znaleźć dogodne mieszkanie i zostać na stałe. Z tego co wiem Harry i  Louis po wakacjach, z powrotem lecieli do Londynu, a Bailey powiedziała, że jeśli znajdzie pracę, to zostanie z nami w USA. Nie wiem co będzie dalej, mam nadzieję, że wszystko się ułoży!

_______________________

Hej wam kochani! Tym rozdziałem, chyba zakończę historię Cassie. Niech zostaną sobie w USA i cieszą się życiem. Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział. Podzielcie się ze mną wszystkimi waszymi odczuciami na temat mojego bloga ;)

POZDRAWIAM <3

niedziela, 15 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 24.

-Cass kochana, nawet nie wiesz jak tęskniłam!
-Bailey! Tak dobrze, że jesteś.
-Nie mogłam się doczekać kiedy znowu was zobaczę.
-Dobrze, że jesteś już z nami. Działo się coś ciekawego pod moją nieobecność w Londynie?
-Wiesz.. takie tam. Generalnie nic ciekawego.
-Takie tam? Czyli?
-No naprawdę, nic takiego. Pamiętasz jak bardzo podobał mi się Liam. No więc, jak poleciałaś z Niallem do USA. To wtedy Liam zaczął się jakoś często do mnie odzywać. Pisał do mnie.. chciał się spotykać. Oczywiście na początku go olewałam, ale potem stawał się coraz bardziej natrętny.
-Co za koleś.. Mam nadzieję, że nic się nie stało?
-W końcu pewnego dnia, obudziłam się, a na wprost mnie stał Liam. Przestraszyłam się, nie mam pojęcia jak wszedł do domu. Musiało nikogo nie być. Nawet nie pamiętam. Kiedy tak na niego patrzałam, nie wiedziałam, co mam powiedzieć. On był odwrócony plecami, czekał aż się obudzę. Wtedy zapytałam, co tu robi, ale nic nie odpowiedział. Podszedł do mnie, bardzo blisko i zapytał dlaczego go ignoruję. Bałam się go. Chyba był pod wpływem jakichś prochów..nie wiem. Był bardzo nieprzyjemny. Nie mogłam nawet krzyczeć, bo wiedziałam, że nikt nie przyjdzie mi na pomoc. Liam podniósł kołdrę i położył się obok mnie. Nie próbował mnie zgwałcić. Po prostu przytulił się do mnie i bez słowa leżał. Nie wiedziałam co mam robić. Mówiłam do niego, jednak nic nie odpowiadał. Trwało to jakieś pół godziny. Później usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. To moi rodzice. Powiedziałam Liamowi, że musi stąd odejść, jak najszybciej, tak, żeby nikt go nie zobaczył. Chciałam uniknąć głupich pytań. Liam wyszedł i jakoś wymknął się z domu. Nie wiem co mam o tym myśleć. To było takie dziwne. Liam chyba ma jakieś problemy, może jest samotny, potrzebuje kogoś. Ale czemu akurat wtedy przyszedł do mnie. Przecież to on mnie zawsze ignorował. Nie ważne.
-Jeju, to okropne. Dobrze, że przez długi czas na pewno go więcej nie zobaczysz.
-Daj spokój Cass, naprawdę nie wiem, co to miało znaczyć.
-Na co masz ochotę Bailey?
-Jest już późno, może skoczymy po coś do jedzenia i obejrzymy jakiś film?
-Świetny pomysł, dawno nie miałyśmy babskiego wieczorku. W końcu razem się zrelaksujemy.

Spałam w pokoju z Bailey. Miałam nadzieję, że Niall spokojnie spędził tamtą noc.
Po wszystkim, co opowiedziała mi Bailey, postanowiłam zabrać ją na zakupy. Chciałam, abyśmy spędziły więcej czasu razem. Gdy tylko się obudziła, oznajmiłam jej, co miałam zamiar z nią robić. Ucieszyła się ogromnie. Szybko się ogarnęła i po chwili wyszłyśmy do miasta.
Wchodziłyśmy do każdego sklepu po kolei. Było tyle promocji, że nie wiedziałyśmy, gdzie patrzeć. Miałyśmy ochotę wydać tyle pieniędzy, ile było możliwe. Ale każda z nas kupiła sobie tylko kilka rzeczy. Później poszłyśmy razem do parku, jednak było tak gorąco, że postanowiłam pokazać mojej przyjaciółce hotelowy basen.
Weszłyśmy do naszego pokoju, ubrałyśmy się w nowo kupione stroje kąpielowe i jak gwiazdy szłyśmy nad basen. Widziałam jak kolesie oglądali się za Bailey. Cieszyło mnie to, miałam nadzieję, że w końcu pozna kogoś wyjątkowego.
Rozłożyłyśmy ręczniki na leżakach i opalałyśmy się oraz rozmawiałyśmy ze sobą o wszystkim, jak zawsze.

-Cass?
-Słucham?
-Dziękuję Ci, za te dwa wspaniałe dni spędzone ze mną.
-Nie ma za co kochana! Tak dawno się nie widziałyśmy.
-Wiem, wiem. Ale czy Niall nie ma nic przeciwko?
-Wiesz, jak to kolesie. Na początku marudził, ale w końcu zrozumiał.
-Na pewno?
-Oczywiście, Niall to dobry chłopak. Nie ogranicza mnie.
-Miło mi to słyszeć, ale Cass.. jeśli nie chcesz.. to nie musisz spać w moim pokoju, dam sobie radę sama.
-Ale nie chcę, żebyś mieszkała sama.
-Spokojnie, dam sobie radę, nie jestem dzieckiem, a Ty masz Nialla, z nim też musisz spędzać swój czas. Nie jestem jakąś księżniczką.
-Oj Bailey, jesteś pewna? Nie chcesz, żebym spała w Twoim pokoju?
-Nie, Niall bardziej Cię potrzebuje.
-Jesteś taka kochana!
-Oj tam. Czego nie robi się dla przyjaciół. O, popatrz o wilku mowa. Twój przystojniak nadchodzi.
-Nie zauważy nas, jest z Harrym i Lou, pewnie dobrze się bawią.
-Nie zauważy? Jesteś pewna? HEY NIALL! TUTAJ!
-Ty to jednak jesteś szalona, myślałam, że dzisiaj do końca będziemy tylko Ty i ja.
-E tam, towarzystwo też nam się przyda Cass. Jesteś jakaś dzika dzisiaj.
-Chciałam.. nie ważne.

Nialler z chłopakami podeszli i rozłożyli się obok nas. Do końca dnia wszyscy trzymaliśmy się razem, a wieczorem wyskoczyliśmy do klubu. Cieszyłam się, że Bailey jest w końcu z nami. Jest taka dobra. Tęskniłam za nią.
___________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
Jak wiesz, Twoja opinia wiele dla mnie znaczy, a zarazem jest dla mnie motywacją do pisania kolejnych rozdziałów.

Dawno nie było rozdziału, wow. Trochę ciężko mi się pisało, ale udało się.
Pozdrawiam <3 

czwartek, 1 maja 2014

ROZDZIAŁ 23.

Następnego dnia rano zadzwonił telefon. Obudził mnie, byłam zła. Jednak, kiedy zobaczyłam, że to Bailey dzwoni, od razu mi przeszło. Powiedziała mi, że jest już na lotnisku i czy mogłabym ją stamtąd zabrać. W pierwszej chwili, nie wiedziałam w ogóle jak to ogarnąć. Niall spał jak suseł, dźwięk telefonu w żaden sposób go nie obudził. Nie miałam serca go budzić, ale wiedziałam, że sama nie dam rady pojechać na lotnisko. Nawet nie wiedziałam, gdzie dokładnie się ono znajduje.

-Niall, skarbie. Hej, obudź się…
-ZzzZzzz…
-Niall.. halo..
-Coo? Coś mówiłaś?
-Tak, jest sprawa.
-Jaka sprawa? Jest 9 rano.. przecież to jeszcze głęboka noc.
-Oh Niall, bez przesady. Bailey przyleciała.
-Jak to? Miała być dopiero za kilka dni.
-Przed chwilą dzwoniła i powiedziała, że czeka na lotnisku.
-Yhhh…to sobie wybrała porę.
-Niall..
-Przepraszam. Już wstaję.
-Jesteś kochany.

Dałam mu buziaka w policzek, ucieszył się. Od razu zaczął się ubierać, a ja poszłam do łazienki. Ogarnęłam się nieco i jak najszybciej zwolniłam łazienkę dla Nialla. Jego włosy zaraz po wstaniu z łóżka wyglądały tak słodko. Nie mogłam się napatrzeć. Były takie roztrzepane na wszystkie strony. Nie mogłam się oprzeć i musiałam ich dotknąć i roztrzepać je jeszcze bardziej własnoręcznie. Przy okazji Nialler znowu dostał buziaka. Chyba mu się spodobało. Chwycił mnie za talię, przyciągnął do siebie, mocno przytulił i wyszeptał do ucha, że musimy się spieszyć.
Przez jego cudne blond włosy, zapomniałam, że biedna Bailey czeka sama na lotnisku. Niall poszedł do łazienki, a ja ubrałam się w jakieś pierwsze lepsze ubrania.
Po chwili mogliśmy już wyjść z hotelu, Niall zamknął nasz pokój, a ja poszłam otworzyć auto. Mój kochany kierowca szybko wsiadł za kierownicę i pojechaliśmy.
Włączyłam radio, leciało kilka znanych piosenek, więc po drodze nie nudziliśmy się, tylko śpiewaliśmy. Mieliśmy głęboko gdzieś, czy ktoś nas usłyszy. Było cudownie.
Minęło trochę czasu, kiedy w końcu byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i poszłam na lotnisko. Niall został w samochodzie. Zadzwoniłam do Bailey i zapytałam gdzie dokładnie jest. Po chwili mnie znalazła. Jak ja się za nią stęskniłam, wskoczyłyśmy sobie w ramiona na przywitanie. Jak dobrze znowu ją było zobaczyć. Nie było na co czekać, więc poszłyśmy do samochodu, spakowała walizkę do bagażnika i wszyscy razem pojechaliśmy do hotelu.

-Bailey. Jak minęła podróż?
-No w miarę dobrze, większość drogi przespałam, haha.
-Nie dziwie się, musiałaś się nudzić tak sama.
-Daj spokój, bałam się lecieć sama, ale nie było tak źle.
-Najważniejsze, że jesteś już z nami.
-Oj tak, nawet nie wiesz jak się cieszę.

Kiedy dotarliśmy do hotelu, Bailey dostała klucze do swojego, w sumie jej i mojego pokoju. Na początku nie wiedziałam, co mam zrobić z tym faktem, musiałam jeszcze to przemyśleć. Początkowo, powiedziałam Bailey, żeby poszła do pokoju sama, wzięła prysznic i odpoczęła. Musiałam porozmawiać teraz z Niallem.
Poszliśmy razem do pokoju, zaproponowałam czy chce się czegoś napić, ale był troszkę markotny.

-Niall.. co jest?
-Nic, dlaczego pytasz?
-Jak to nic. Zazwyczaj nie odmawiasz niczego.
-Zdaje Ci się.
-Jasne, przecież wiem. Może zamówimy pizzę?
-Nie jestem głodny.
-Nie wierzę Ci, nie jedliśmy śniadania, nawet ja umieram z głodu, a Ty skarbie?
-Naprawdę jest okej.
-I tak zamówię pizzę. Poza tym chyba wiem, o co Ci chodzi.
-Czyżby?
-Tak, Bailey przyjechała. Miała przyjechać później.
-Troszkę popsuła mi plany.
-Niall.. wiem, że mieliśmy mieć ten tydzień tylko dla siebie, spokojnie.
-Nie chodzi tylko o to. Teraz pewnie zostanę sam w pokoju, a Ty pójdziesz zamieszkać z nią.
-Niall..mówisz jak dziecko, które mamusia zostawia samo na noc w domu.
-Hahahha, ale czy to nie prawda?
-No tak, nie chcę, żeby Bailey była sama w pokoju. Przynajmniej teraz na początku.
-Ja Cię rozumiem kochanie, ale będę tęsknił za Tobą.
-Haha co? Będę w pokoju obok.
-Wiem, ale nie będziesz przy mnie. W moich ramionach, w naszym miękkim łóżku.
-Jakoś to wszystko pogodzimy. Zobaczysz
-Dobrze Cass, liczę na Ciebie. Kocham Cię.
-Oj Niall, dzieciaczku Ty mój, też Cię kocham. Poza tym teraz jeszcze nigdzie nie idę.
-Jeszcze.. no dobrze. To jak z tą pizzą?
-Hahahah, wiedziałam!
-Nie da się ukryć, wiesz, że uwielbiam jeść.
-Wiem wiem, ja też! Idę po telefon.

Zanim poszłam po telefon, musiałam iść na recepcję hotelu, ponieważ nie miałam pojęcia, na jaki numer mam zadzwonić, ani w jakim lokalu mają dobrą pizzę. Dobrze, że recepcjonistka była miła i dała mi ulotkę kilku pizzerii, więc miałam duży wybór. Poszłam z ulotkami i telefonem do Nialla i razem wybraliśmy to, na co mieliśmy ochotę.
Zanim przyjechał koleś z naszą pizzą, razem z Niallem oglądaliśmy tv i przytulaliśmy się.
Później zjedliśmy wszystko, co do ostatniego kawałka. Było pyszne! Niallowi aż się trzęsły uszy!
Później poszłam do Bailey zobaczyć jak się czuje i wypytać się o wszystko co działo się w Londynie, jak nas już nie było.
________________________________________________________

Jak oceniasz ten rozdział? Napisz komentarz :*


środa, 23 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 22.

Kiedy w końcu byłam gotowa do wyjścia, wyszłam z łazienki. Poczułam na sobie wzrok Nialla.

-Coś nie tak skarbie?
-Nie, ależ skąd. Po prostu..
-No, o co chodzi?
-Wyglądasz nieziemsko!

Zawstydziłam się troszkę, ale od razu podziękowałam, za uroczy komplement. Chwyciłam Nialla za rękę i wyszliśmy z pokoju. Harry i Lou czekali na korytarzu. Wszyscy razem wyszliśmy z hotelu. Nie miałam pojęcia, dokąd idziemy. Miasto było tak wielkie, że trudno było cokolwiek ogarnąć. Po kilku minutach drogi, chłopcy zauważyli jakiś klub i stwierdzili, że wygląda dobrze, więc weszliśmy.
Faktycznie. W środku było bardzo egzotycznie, muzyka głośno grała, aż nogi same rwały się do tańca. Przy barze stały dwie palemki. Ludzi nie było jeszcze zbyt dużo, więc na początek poszliśmy napić się czegoś. Oczywiście Niall.. jak zawsze. Dżentelmen. Nie chciał pozwolić mi zapłacić za siebie. Drinki były nie za drogie, ale za to naprawdę duże. Na szczęście mam mocną głowę, więc po pierwszym nic mi jeszcze nie weszło. Poprosiłam o drugiego. Nadal nic. Nie chciałam więcej naciągać mojego kochanego blondaska, więc kolejnego drinka już nie było. Ludzie zaczęli się zbierać. Coraz więcej ludzi tańczyło, więc poszłam na parkiet. Jakoś tak wyszło, że Niall się zgubił. Poszedł gdzieś chyba z Lou i Harrym. Zaczęłam tańczyć, muzyka przenikała przez moje uszy, było bardzo głośno. Widziałam nawet kilku fajnych kolesi tańczących gdzieś dalej, ale przecież ja już mam tego jedynego. W końcu wyszukałam wzrokiem Nialla, faktycznie pił drinka z chłopakami. On też mnie zauważył i się uśmiechnął. Ahhh  ten słodziutki uśmiech – pomyślałam.
Nagle od tyłu zaczepił mnie jakiś chłopak. Zaczął ze mną tańczyć. Nie wiedziałam jak zareagować, chyba był trochę pijany i napalony.

-Ej laska, ruchasz się czy trzeba z Tobą chodzić?

To pytanie z jego ust brzmiało obleśnie, wygarnęłam mu w pysk. Aż się odwrócił w drugą stronę. Nagle poczułam na swoich ramionach czyjeś dłonie. Odwróciłam się, a za mną stał Niall. Widziałam jego agresywny wzrok, który był zwrócony na tamtego bezczelnego kolesia.

-Masz jakiś problem, koleś? – głośno wykrzyczał Niall.
-O co chodzi?
-Nie udawaj debila, słyszałem, co powiedziałeś do tej dziewczyny.
-Hoho.. znalazł się. Pan obrońca.
-Tak się składa, że to moja dziewczyna idioto.
-Hohoho.. i co z tego?
-To, że jeśli zaraz stąd nie znikniesz, to obiję Ci tą słodziutką mordkę.
-I co? Może mam się Ciebie bać, blondasku?

Nigdy nie widziałam Nialla w takiej sytuacji, bałam się o niego. Był bardzo wkurzony, wręcz wkurwiony. Bałam, się, że zaraz nie wytrzyma i zacznie bić tamtego chłopaka. Co prawda, wcale nie byłoby mi go szkoda. Zasłużył sobie. Mógł mnie nie zaczepiać. A Niall stanął w mojej obronie, to takie kochane. Wtedy poczułam, że naprawdę mu na mnie zależy oraz, że bardzo go kocham.
Niall ciągle sprzeczał się z tamtym idiotą. Był coraz bardziej agresywny. W końcu stało się. Niall popchnął go, a zaraz po tym, uderzył go w twarz pięścią. Wyglądało okropnie, krew polała się po twarzy tamtego chłopaka. Nieznajomy rzucił się na Nialla. Również go uderzył. Zaczęła się bójka. Zaczęłam krzyczeć, żeby Niall go zostawił, jednak to nie pomagało. Przybiegł Harry i próbował ich rozdzielić. Również nie pomogło. Przyszła ochrona. Rozdzielili ich. Jednak powiedzieli, że zadzwonią po policję. Zaczęłam płakać ze strachu, przytuliłam się do Harrego. Niall i tamten chłopak byli poturbowani. Mój ukochany miał podbite oko, a nieznajomy miał rozbitą wargę i nos. Po chwili pojawiła się policja. Zabrali Nialla i tamtego kolesia. Pytali czy są świadkowie. Od razu zgłosiłam się do nich, Harry i Lou pojechali ze mną. Kiedy byliśmy już na komendzie, wytłumaczyłam wszystko na spokojnie. Na szczęście Niall nie dostał żadnej kary, oboje z nieznajomym dostali upomnienie. Dobrze, że wszystko skończyło się dobrze. Podbiegłam do Nialla i go mocno przytuliłam, powiedziałam, że dziękuję mu za obronę. Było mi bardzo przykro, że z mojego powodu, miał podbite oko. Przez to nie będzie mógł zobaczyć się ze swoim menadżerem przez jakiś czas. To nie mogło wyjść na jaw, że już w pierwszy dzień pobytu, Nialler wdał się w jakąś poważną bójkę. Zaczną się kłamstwa, ale na szczęście tylko chwilowo. Miałam nadzieję, że wszystko wróci do normy i będzie dobrze, kiedy Niall pozbędzie się zadrapań i siniaka pod okiem.
Jak na tamten dzień, było dość wrażeń. Chciałam jak najszybciej położyć się do łóżka. Wróciliśmy do hotelu, najpierw ja wzięłam prysznic, potem Niall. Poczekałam na niego w łóżku. Kiedy wyszedł z łazienki, ledwo się toczył. Położył się do łóżka, mocno mnie przytulił i przeprosił za incydent w klubie. Powiedział również, że nie wybaczyłby sobie, jakby nic nie zrobił, kiedy ktoś obraża i zaczepia jego ukochaną. Pocałowałam go, przytuliłam mocno i powiedziałam, że wszystko rozumiem i dziękuję, chciałam żeby nie przejmował się tym wszystkim, zamknął oczy, zasnął i odpoczął. Później była już tylko cisza. Oboje zasnęliśmy leżąc obok siebie. Czułam się bezpieczna przy mężczyźnie takim jak Niall.
_________________________________
Tak dobrze mieć w końcu internet w domu. Dziękuję wszystkim za wytrwałość, pierwsze co zrobiłam, gdy weszłam na komputer to dodałam rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba :* 
BRAKOWAŁO MI WAS <3
CZEKAM NA KOLEJNE KOMENTARZE! x

sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 21.

Kiedy dolecieliśmy na miejsce, wydawało mi się, że czegoś mi brakuje. Zastanawiałam się chwilę, ale tak to było to! GDZIE JEST BAILEY!? Zupełnie zapomniałam o tym, że w dzień przed wyjazdem zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie da rady z nami polecieć. Dopiero jakoś po tygodniu naszego pobytu do nas dołączy. Biedna Bailey. Będzie musiała lecieć sama. Miałam nadzieję, że da radę. Kiedy już wiedziałam, czego, a raczej kogo nam brakowało, doszłam do siebie. Znowu byłam podjarana. Właśnie zaczęły się cudowne wakacje w USA. Chłopaki również byli bardzo ucieszeni, a nawet mieli już plany, co do pierwszego dnia naszego pobytu. Pierwsze, co zrobiliśmy to pojechaliśmy do hotelu, który wynajął menadżer Nialla. Był ogromny. Wydawał się dość skromny, ale kiedy weszliśmy do środka, osłupieliśmy. Już w samej recepcji znajdowało się wielkie okno, przez które było widać ocean. Wyglądało to nieziemsko. Za szybą był basen, do którego od samego początku miałam ochotę wskoczyć, jednak niestety musiałam na to jeszcze poczekać. Kiedy ja podziwiałam hotel, Niall i chłopcy odebrali klucze do pokojów. Okazało się, że Niall będzie sam w pokoju. Ponieważ ja miałam być z Bailey, a Harry i Louis wiadomo, razem. Niall miał być z Olly’m. Jednak widocznie los temu nie sprzyjał. Niebieskooki nagle się zasmucił, od razu wiedziałam, że wszystko sobie przypomniał, związek z Oliverem. To na pewno było dla niego ważne. Ale przecież, byłam teraz jego dziewczyną, więc musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Zanim Bailey przyjedzie, mogłam być w pokoju z moim przystojniakiem. Ale z drugiej strony, znowu zabolało mnie to, że przypomniał sobie o Olly’m jakby za nim tęsknił, a ja może byłam tylko „deską ratunkową”. Chciałam to z nim jak najszybciej wyjaśnić. Wszyscy rozeszliśmy się do pokoi. Niall nie wiedział jeszcze o moim planie. Więc zaczepiłam go w korytarzu.

-Nialler.
-Cass? Tak? Co się stało?
-No wiesz.. pomyślałam, że skoro nie ma Bailey, to może…?
-Może, co?
-No chyba wiesz.
-Aaa.. w sensie, że chcesz być ze mną w pokoju?
-Odpowiada Ci to?
-Jasne, jeszcze pytasz?!
-Ale.. widziałam, jak się zasmuciłeś. Czy chodziło o Olly’ego?
-Skąd wiesz?
-No… domyśliłam się, że mieliście mieszkać razem.
-Daj spokój, było minęło.
-Ale przecież widziałam Twój smutek. Tęsknisz za nim?
-Czy tęsknię? Nie. Nie mogę za nim tęsknić. Teraz mam Ciebie.
-Ale czy… czy ja nie jestem tylko jego zastępczynią?
-Nieee. Cass! Nie myśl tak.
-No, bo wiem ile byliście razem. Pewnie macie tyle wspomnień, a mnie przecież znasz tak krótko.
-To nie ważne. Nie zawracaj sobie tym głowy. Poza tym nasz czas dopiero nadchodzi. Będziemy mieli więcej wspólnych wspomnień niż ja z Ollym. Obiecuję. Cass. Naprawdę. Nie możesz się tak przejmować, przyjechaliśmy tu odpocząć i spędzić cudowny czas. Kocham Cię.
-Też Cię kocham Niall.

W tamtym momencie nasze usta spotkały się. Pocałunek, choć krótki, był cudowny. W sumie jak zawsze. To przecież był Niall. Chłopak moich marzeń.

-To jak Cass? Zostawiamy bagaże i wyskoczymy gdzieś?
-Jasne, ale tak sami?
-Nie no, możemy iść z Harrym i Lou. Pewnie się ucieszą.
-No to na co czekamy.

Niall otworzył drzwi do naszego pokoju. Wnieśliśmy walizki, przebraliśmy się i szybko poszliśmy po chłopców, jednak pukanie do drzwi nic nie dało, chyba zaczęli swój pobyt w Stanach od czegoś miłego. Nie chcieliśmy przeszkadzać, więc  poszliśmy z Niallem na miasto we dwoje. Nie wiedzieliśmy nawet, w którą stronę iść. Powiedziałam, żeby to on zdecydował. Złapał mnie za rękę i skręcił w prawo. Szliśmy przed siebie.

-Cass?
-Słucham?
-Jesteś może głodna?
-Nie, a co?
-No, bo wiesz, gdybyś była to weszlibyśmy do jakiejś restauracji.
-Jeśli chcesz to możemy gdzieś wejść.
-Nie no, dobra. Skoro nie jesteś głodna, zwiedzajmy dalej.
-Jesteś pewien?
-No dobra, masz mnie. Jestem głodny jak wilk. Muszę coś zjeść.
-Ty głuptasie, mogłeś powiedzieć od razu, a nie kombinować.
-Chciałem być dżentelmenem.
-Hahahah, kochany głupek z Ciebie.
-Wejdźmy tutaj, wygląda dobrze.

Weszliśmy do jakiegoś baru, wyglądał podobnie do Nando’s, więc Niall był ucieszony. Wyszło na to, że oboje zamówiliśmy coś do jedzenia. O dziwo, nawet nie czekaliśmy długo na zamówienia. A to, co nam podali? Było pyszne!

-Teraz może mały relaksik? Co Ty na to Cass?
-Co proponujesz?
-Jakieś pomysły?
-Wiesz, ten hotelowy basen od początku przyciągał moją uwagę.
-No to wracamy.
-Jeeeeju, jak ja dawno nie pływałam.
-No to będziesz miała okazję, szczerze to ja też nie. Nawet nie wiem czy jeszcze potrafię.
-Tego się nie zapomina kochany.
-Oj tam… ze mną nigdy nic nie wiadomo. Hahahahha.
-Hahahahah, głupek!

Kiedy wchodziliśmy do pokoju hotelowego, spotkaliśmy Harrego. Niall zaczął z nim rozmawiać, a ja weszłam do środka i przebierałam się.


- Stary, byliśmy po was kilka godzin temu.
- Serio? Nie słyszeliśmy pukania.: Musieliście być nieźle zajęci sobą.
- Haha. Nie zaprzeczam. Ale mniejsza. Coś planujecie?
- Teraz chcieliśmy z Cass iść na dół na basen. A wy?
-W sumie to nie wiem, ale wieczorem na pewno chcemy wyskoczyć na jakąś imprezkę. Idziecie z nami?
-Jasne, Cass pewnie też się ucieszy.
-No to jesteśmy umówieni.
-Zadzwońcie albo coś, jak będziecie wychodzić.
-Okej, do zobaczenia.
-Elo.

Oczywiście, kiedy ja już byłam gotowa, Niall dopiero wszedł i musiałam na niego czekać. Ta niezdara nie potrafiła nawet znaleźć swoich kąpielówek. A ja tylko się na niego patrzałam i się śmiałam. W końcu znalazł. Szybko się przebrał i poszliśmy na dół. Woda w basenie była w sam raz. Słońce świeciło mocno, jak nigdy w Anglii.
Wiedziałam, że nareszcie będę mogła się opalić. Kocham te ciepłe promienie słoneczne na ciele. Poza tym, wiedziałam, że jak Nialler się opali, to będzie wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż zwykle. Nie mogłam się doczekać. Całe popołudnie spędziliśmy nad basenem. Trochę w wodzie, trochę na leżakach. Tak jak myślałam. Było idealnie. Miałam całe 2 miesiące, aby się tym nacieszyć.
Później dowiedziałam się, że idziemy z chłopakami do jakiegoś klubu. Byłam miło zaskoczona. Musiałam się wyszykować, więc to teraz oni wszyscy na mnie czekali.
_________________________________________________________________
Przeczytałeś/aś rozdział? Miło byłoby zobaczyć Twój komentarz pod spodem. Dziękuję.
+
Niecierpliwce kochane, proszę bardzo, oto rozdziałek, mam nadzieję, że się podobał. Byle do następnego!

~ pozdrawiam.

sobota, 15 lutego 2014

ROZDZIAŁ 20.

Nadszedł wielki dzień. To właśnie tego dnia mieliśmy lecieć do USA.  Kiedy się obudziłam, właśnie ta myśl przyszła mi do głowy jako pierwsza. Szybko wyszłam z łóżka, nigdy wcześniej nie miałam jeszcze tyle energii w sobie i to jeszcze rano. Co prawda obawiałam się, że będę tęskniła za rodzinnym domem, ale co tam. W końcu zawsze mogę wrócić. Byłam spakowana, ale musiałam się upewnić czy aby na pewno wszystko mam. Mama pomogła mi ze wszystkim. Byłam jej za to bardzo wdzięczna.
Musiałam ubrać dość wygodne rzeczy, musiałam w nich spędzić kilkanaście dobrych godzin, jak nie więcej. Droga na lotnisko, odprawa, sam przelot i kolejna odprawa. Masa czasu. Na szczęście nie miałam problemu z wyborem. Wygodne trampki, rurki, luźna bluzka i do tego jeansowa kurtka. Idealnie. Miałam nadzieję, że Niallowi się spodoba. Zostało mało czasu. Poszłam pożegnać się z rodzicami, a zaraz potem musiałam wyjść. Niall czekał pod drzwiami.

- Hej piękna.
- No cześć.
- Gotowa na przygodę życia?
- Co proszę?
- Haha, no a jak inaczej to nazwiesz?
- W sumie masz rację, ale i tak jesteś szalony!
- Wiem, wiem. Słyszałem już to nie raz.
- Szybko, wskakuj do auta, a ja wezmę Twoją walizkę.
- Tylko się nie złam.
- Spokojnie. Dam radę.
- Haha, doprawdy?
- Boże…. Co Ty tam spakowałaś?
- Wszystko, co potrzebne. Siłaczu Ty!
- Zaraz pożałujesz tego naśmiewania się.
- Haha, nie mogę się doczekać.
- Dobra, oberwiesz później. Teraz jedźmy. Nie ma, na co czekać.
-A co z Harrym i Lou?
-Spotkamy się na lotnisku.
-Dobra, więc komu w drogę temu czas. Paaaaaa mamo, pa tato! Kocham was!


Jechaliśmy samochodem Nialla na lotnisko, w międzyczasie słuchaliśmy głośnej muzyki. Niall otworzył dach i wiatr wiał mi we włosy. Rozmawialiśmy, ale nie wiele, chciałam, aby mój kochany blondynek skupił się na drodze i bezpiecznie zawiózł nas na miejsce. Kiedy dotarliśmy na lotnisko, zadzwoniłam do Harrego. Musieliśmy umówić miejsce spotkania. Powiedział, że czekają w środku i, że bez problemu ich znajdziemy. Nialler musiał dokładnie zamknąć samochód, w końcu nie wiedział ile będzie tam stał. Potem podszedł do mnie i złapał za rękę. Popatrzył mi w oczy i pocałował.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś Cass.
-To wszystko dzięki Tobie. Dziękuję.
-Nie dziękuj mi. Mógłbym zrobić dla Ciebie wszystko.
-Czyżby?
-Jasne, wątpisz w to?
-Wszystko powiadasz?
-Oczywiście. Dlaczego się ze mnie nabijasz?
-Nie nabijam.
-Cass to nie jest śmieszne.
-Ale czy ja się śmieje?
-Nie, ale widzę to w Twoich oczach.
-Tak? To chyba coś źle widzisz.
-Co?
-Hahaha, cicho. Już spokojnie. Lubię jak się denerwujesz.
-Cass….

Niall chyba trochę się na mnie wkurzył, ale i tak lubiłam go drażnić. Na przeprosiny przytuliłam go mocno, a potem pocałowałam. Jego mina od razu się polepszyła. W momencie mi wybaczył. Łatwo było znaleźć na niego sposób. Niall chwycił swoją walizkę, a ja swoją  i szybko poszliśmy w miejsce odprawy, tam czekali już Harry z Louisem.

-Dłużej się nie dało? Jeszcze chwila i byście się spóźnili.
-Wybaczcie chłopcy.
-Będziecie mieli dla siebie mnóstwo czasu w samolocie i w USA.
-Haha, dobra, spokojnie.

Po chwili przyszedł strażnik i kazał nam odłożyć walizki na taśmę. Skontrolowali nas również czy przypadkiem nie mamy jakichś niebezpiecznych przedmiotów przy sobie. Wszystko odbyło się bez problemu. Teraz wystarczyło czekać na samolot. Mieliśmy trochę czasu, więc wszyscy poszliśmy do restauracji. Nie powiem, byliśmy głodni jak wilki. Zamówiliśmy swoje dania. Kiedy chciałam wyjąć pieniądze, Niall powiedział, że to on zapłaci. Jednak ja nie lubiłam, kiedy ktoś mnie wyręczał, więc zaczęłam się z nim kłócić. W końcu i tak wyszło na jego i zapłacił za mój posiłek. To było słodkie, ale przecież ja też miałam swoje pieniądze. Nie musiał tego robić. Czułam się niezręcznie. Poza tym Harry i Lou też płacili za siebie, a przecież też są parą. Chociaż w sumie nie znałam się na tym, jak to wszystko działa w gejowskim związku.  Jeszcze chwilę posiedzieliśmy i pogadaliśmy w knajpie, a zaraz potem ogłoszono, że nasz samolot przyleciał i musieliśmy się zbierać i wsiąść na pokład. Przy wejściu powitała nas miła i dość ładna hostessa. Niall obczaił ją od góry do dołu i chyba nawet się do niej uśmiechnął. Byłam cholernie zazdrosna. Przecież wiedział, że jestem za nim. Jak mógł to zrobić. Wkurzyłam się na niego. Było mi przykro. Kiedy usiedliśmy na swoich miejscach Nialler zaczął do mnie mówić, ja udawałam, że nie słyszę. Sięgnęłam po słuchawki i włączyłam muzykę. Chciałam mieć wszystko owszem, chociaż na chwilę. Miałam gdzieś, co on sobie pomyślał. Ciekawe czy on pomyślał, co ja myślę, kiedy uśmiechał się do tamtej hostessy. Początek naszych wakacji nie zapowiadał się zbyt cudownie. Muzyka działała na mnie kojąco, chciałam się chwilę przespać. Niall ciągle siedział koło mnie. Chyba nawet co chwile na mnie spoglądał, czułam to. Minęło kilka minut i odleciałam. Śnił mi się Liam. Nie mam pojęcia, dlaczego. Kiedy tylko się zorientowałam, chciałam jak najszybciej się obudzić.  Liam mnie skrzywdził, Niall troszkę zranił tamtym incydentem, czy ten sen był jakiś proroczy? Miałam nadzieję, ze to przypadek. Nie mogłam znieść myśli, że Niall mógłby mnie skrzywdzić i zostawić, tak jak ostrzegała mnie mama. Nadal musiałam udawać, że śpię, miałam zamknięte oczy. Tylko muzyka mogła mnie w tamtym momencie uspokoić i zrelaksować. W końcu wpadłam na pomysł, że może lepiej byłoby porozmawiać z Niallem, żeby uniknąć wszystkiego, co wydarzyło się z Liamem. Otworzyłam oczy, zdjęłam słuchawki i popatrzałam na mojego niebieskookiego przystojniaka.

-O, Cass. Obudziłaś się. Dlaczego nie chcesz rozmawiać? Stało się coś?
-Serio. Wciąż nie wiesz, o co mi chodzi?
-No, nie za bardzo.
-Więc może przypomnij sobie moment, gdy wsiadaliśmy do samolotu.
-Aaa, czyżby ten uśmiech w stronę hostessy?
-Brawo.
-Serio? To nawet nie mogę się już uśmiechać?
-Możesz, ale kiedy ja nie widzę.
-Cass, nie wiedziałem, że Cię to zasmuci. Przepraszam.
-Widzisz? Wszystkim się przejmuję, wybacz.
-Nie szkodzi. Już mówiłem. Jeśli nawet mam chodzić bez uśmiechu na twarzy. Zrobię to dla Ciebie.
-Nie no. Skarbie. Bez przesady.
-Przecież sama mówiłaś.
-Ale, wiesz, co? To chyba jednak była przesada. Przepraszam. Zepsułam tylko początek naszego wyjazdu.
-Nic nie zepsułaś, chyba naprawdę Ci na mnie zależy.
-Gdybyś tylko wiedział jak bardzo.
-Ciiiiii

Przyłożył mi palca do ust i powiedział, żebym już nic nie mówiła. Pocałował mnie w czoło, a potem w usta. A potem dodał: Kocham Cię Cass. Nie musisz się o nic martwić. Wystarczy, że będziesz przy mnie i będziesz mi ufała.
Po tych słowach od razu mi ulżyło. Jak mogłam obrazić się o jakiś głupi uśmiech. Przecież to tylko do mnie Niall uśmiecha się w niepowtarzalny sposób. Patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami w sposób, którego żadna inna dziewczyna czy kobieta nigdy nie pozna. Mój brzuch ogarnęło stado motyli. W mojej głowie była tylko jedna myśl: Kocham Cię Niall. Nawet nie wiesz jak bardzo. Byłam zmęczona, w sumie nawet nie wiedziałam, dlaczego. Wreszcie mogłam w spokoju zasnąć i to w ramionach ukochanego.  Zamknęłam oczy, a po chwili otworzyłam. Widziałam, że Niall też śpi, więc byłam spokojna i bezpieczna w jego objęciach.  Obydwoje zasłużyliśmy na trochę odpoczynku.  Miałam nadzieję, że kiedy się obudzimy wszystko będzie lepsze. Zapomnimy o wcześniejszych kłótniach i będziemy szczęśliwi przez resztę wakacji.
_________________________________________________________
Znowu prawie tydzień czekaliście na rozdział. Ale wiecie. Szkoła. Ciężko znaleźć czas. Ale staram się zawsze w weekendy dodawać rozdział. Mam nadzieję, że rozumiecie. + oczywiście jeśli się podoba to proszę o zostawienie komentarza, a jeśli rozdział nie przypadł Ci do gustu, to proszę o jakieś rady.
PS. Uwielbiam czytać wasze komentarze. Dodają mi sił. Dziękuję! <3 + ktoś prosił o moje zdjęcie. Jeśli chcecie no to TU
 jest mój insta.

piątek, 7 lutego 2014

ROZDZIAŁ 19.

Nastał przedostatni dzień, w którym mogłam potwierdzić decyzję, że mogłam jechać z Niallem do USA. Ciągle unikałam rozmów z rodzicami od ostatniego razu. Wkurzyli mnie i to ostro. Nasz jedyny kontakt był wzrokowy. Wcale mi to nie przeszkadzało. Było jakoś po 12, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Siedziałam w swoim pokoju, nie chciało mi się ruszać tyłka na dół. Nie zapraszałam nikogo, więc uznałam, że to na pewno nie do mnie. Chociaż nagle natknęło mnie, że mógł to być Niall, chociaż od ostatniej rozmowy nie mieliśmy kontaktu. Mama nagle zawołała mnie. Miałam rację. To był Niall.

-Hej Cass – wesoło mnie powitał. Na pewno by mnie pocałował gdyby nie to, że moja mama stała przy drzwiach.
-Hej, co tu robisz?
-Czy możemy porozmawiać?
-Jasne.
-Tylko raczej nie sami.
-Co masz na myśli?
-Chciałbym pogadać również z Twoimi rodzicami.
-Ale teraz w domu jest tylko mama.
-Okej, czy to nie wystarczy?

Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Byłam troszkę zaskoczona. Bez zastanowienia zaprosiłam Nialla do salonu, gdzie siedziała moja mama.

-Cass, chyba pomyliliście pokoje – parsknęła mama.
-Nie mamo, Niall i ja chcemy z Tobą porozmawiać.

Bałam się co może z tego wyniknąć, ale cóż. Raz się żyje.

-Proszę pani, wiem, jaka sytuacja zaistniała ostatnio. Wszystko rozumiem. Tylko czy naprawdę nie ufa pani własnej córce? Ja wiem. Ledwo mnie zna, ale mogę obiecać, że w moim towarzystwie Cassie nic nie grozi. Jestem młody, myśli pani, że nie poradzimy sobie sami z Cassie w USA. Jednak to nie tak. Dostałem kontrakt, mam menagera, który zapewni mi wszystko. Od zakwaterowania po środki transportu. Dostałem pierwszą, wstępną wypłatę, która nie jest wcale mała. Jestem w stanie utrzymać siebie i przy okazji Cass. Mamy teraz wakacje, więc dlaczego nie pozwoli pani córce się troszkę oderwać od rzeczywistości. Jeśli jej się tam nie spodoba to na pewno wróci. Przecież nie mogę jej tam przetrzymywać siłą. Nie jestem jakimś draniem czy tyranem. Poza tym, będzie pani miała kontakt z córką, kiedy tylko pani zechce. Dzisiejsza technologia. Sama pani wie. Czy mogę prosić, aby pozwoliła mi pani zabrać córkę na wspólne wakacje?

- Chłopcze, zaskoczyłeś mnie swoją odwagą. Chyba naprawdę zależy Ci na Cass. Wierzę, że nic się jej przy Tobie nie stanie. Na początek wyrażam zgodę tylko na wakacje. Później zobaczymy. Jednak to nie zmienia faktu, że mam Cię na oku.

- Mamo? Czy Ty właśnie się zgodziłaś?

Nie wierzyłam własnym uszom. Niall.. po prostu przyszedł. Powiedział mojej mamie o wszystkim w spokoju. A ona po prostu się zgodziła. Nie mogłam w to uwierzyć. Rzuciłam się w jej ramiona i mocno przytuliłam.

- Mamo, nawet nie wiesz jak Cię kocham! Dziękuję Ci. Wiesz, że to dla mnie wielka szansa! Nie martw się o mnie. Niall się mną zaopiekuje.

-Dobrze Cass, ale idźcie już, bo się rozpłaczę.

-Mamo, ale nie płacz. Dziękuję Ci. Bardzo, bardzo Ci dziękuję.

Niall: Dziękuję, że zaufała mi pani. Naprawdę, nie zawiodę nikogo. Obiecuję.

Mama: Dobrze Ci z oczu patrzy mój drogi. Wydajesz się naprawdę godny zaufania. Trzymam Cię za słowo, ale teraz już idźcie. To chyba dla mnie za dużo wrażeń na dziś.


Razem z Niallem szybko pobiegliśmy na górę do mojego pokoju. Byłam taka szczęśliwa. Nie wiedziałam co ze sobą robić, cieszyłam się jak małe dziecko. Rzuciłam się w ramiona Nialla. W końcu mogłam go mocno przytulić i pocałować. Strasznie za nim tęskniłam.

-Niall, jak to zrobiłeś?
-Po prostu. Musiałem to zrobić. Nie wyobrażam sobie tego wyjazdu bez Ciebie.
-Jesteś cudowny. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Kocham Cię!
-Oj Cass,Cass.
-Boooooże! Nie mogę uwierzyć. Lecimy do USA. Razem! Na 2 miesiące. To takie piękne. Czy to na pewno aby nie sen?
-Nie Cass. To wszystko prawda. Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, nie wyobrażasz sobie. Ale to jeszcze nie wszystko.
-Jak to?
-Oprócz Ciebie mogę wziąć jeszcze kilka osób.
-Tak?
-Oczywiście.
-Więc kogo planujesz zabrać ze sobą?
-Harry leci z nami. A co za tym idzie Louis. Przecież bez siebie by nie przeżyli. Jeśli chcesz możesz zapytać Bailey czy jedzie.
-Ale nie wiem czy będzie ją na to stać.
-Nie martw się Cass, ja pokryję jej koszty. Tak samo jak Twoje.
-Niall.. Nie chcę, żebyś mnie sponsorował.
-To żadne sponsorowanie. Jeśli się kogoś kocha. To tak się właśnie robi. Musisz to sobie uświadomić skarbie.
-Ale Niall..
-Żadne ale..
-Mówisz jak moja mama.
-Hahahahah, Ty głuptasie. – pocałował mnie w czoło.
-To co? Ja zmykam, a Ty zapytasz Bailey czy jedzie z nami?
-Jasne, to kiedy się widzimy?
-Nie wiem, teraz muszę wszystko załatwić. Zadzwonię do Ciebie.
-Dobrze, czekam. Jejuuuu Niall.
-Tak?
-Te wakacje będą nasze… będą najlepsze na świecie!! Tak się cieszę.
-Nasze wakacje, będzie cudownie! Obiecuję! – powiedział do mnie wychodząc z pokoju.

Jejuuuu. Byłam tak podekscytowana. Nie wiedziałam, za co się zabrać. Ale przypomniałam sobie, że czas napisać do Bailey. Miałam nadzieję, że poleci z nami. Bez niej miałabym tylko Nialla. Harrego jeszcze nie znam tak dobrze, a co dopiero Louisa. Poza tym, sama z chłopakami? Nieee.. musiałam mieć obok jakąś bliską osobę płci żeńskiej. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Bailey.

-Hej, możemy się spotkać?
-Cześć, no jasne, nie mam żadnych planów.  A gdzie?
-No nie wiem, może wpadnę do Ciebie?
-Okej, nie ma sprawy, a o której?
-Może być za godzinę?
-Jasne.
-Super, to czekaj na mnie.
-Okiiii, pa.
-Do zobaczenia.

Cała w skowronkach zmieniłam ubranie, poszłam zjeść obiad, a przy okazji jeszcze raz rzuciłam się mamie w ramiona i podziękowałam za to, że pozwoliła mi jechać z Niallem. To wszystko było takie cudowne. Od razu po posiłku musiałam wyjść z domu na autobus. O dziwo nawet się nie spóźnił.
Więc byłam u Bailey troszkę wcześniej. Jej rodzice na szczęście byli w domu. Po tamtym wypadku już doszli do siebie. Miałam nadzieję, że wszystko się uda.

-Bailey. Jest sprawa.
-Słucham Cię.
-Bo wiesz. Niall dostał kontrakt w USA.
-To wspaniale!
-Ale to nie wszystko.
-Tak?
-Jadę tam z nim. Jeszcze Harry i Louis.
-Mówisz poważnie?
-Tak, ale kochana. Nie mogę Ciebie tak zostawić. Niall powiedział, że jeśli chcesz to możesz lecieć z nami.
-Ale.. ja nie mam kasy.
-Niall jest dziany, więc pokryje koszty.
-Nie chcę mieć u nikogo długów.
-To nie tak. Żadne długi. Robi to dla mnie. Wie, że jesteś dla mnie ważna. 
-Ale musiałabym zapytać rodziców.
-No to, na co czekasz? Są wakacje, muszą się zgodzić!
-Zobaczymy. No to idę im powiedzieć. Zaraz przyjdę.

Siedziałam przez chwilę sama w jej pokoju. Byłam zaniepokojona. Cieszę się, że Bailey zrozumiała, że wylot za free do USA to super okazja, miałam nadzieję, że jej rodzice też tak pomyślą. Po około 15 minutach moja przyjaciółka weszła do pokoju. Nie była wcale uśmiechnięta. Obawiałam się najgorszego.

- I co? Bailey? Co jest?
-No wiesz…
-Nie zgodzili się?

Nagle Bailey oszalała, podbiegła i przytuliła mnie.

-Cass… Lecimy do Stanów! – wykrzyknęła!
-Serio? Jesteś głupia, już myślałam, że się nie zgodzili. Nie strasz mnie!
-Hahahah. Rodzice powiedzieli, że to świetny pomysł, oni odpoczną, a przy okazji ja się rozluźnię.
-Cudownie. Nie mogę się tego wszystkiego doczekać.
-Więc kiedy wyjeżdżamy?
-W nadchodzący poniedziałek.
-No to trzeba się zacząć pakować. Super. Wracam do siebie. Powiem Niallowi, że udało się i lecisz z nami. Będzie genialnie. Nie wierzę, naprawdę, nie wierzę.
-Ja też nie. Jejuuuu Cass. Dziękuję, że pomyślałaś o mnie.
-Nie ma sprawy, jesteś w końcu moją przyjaciółką. To, co? Spadam do siebie, jeszcze zadzwonię i powiem, co i jak.  Więc widzimy się niedługo. USA NADCHODZIMY! 

Po wizycie u Bailey, na spokojnie wróciłam do domu. Ciągle byłam pod wrażeniem, nie wierzyłam w to, co się działo. Ciągle myślałam, że śnię. Ja, Bailey, Niall, Harry i Lou. Cała nasza paczka w USA. Razem. Wyobrażałam to sobie. Nie mogłam się doczekać wylotu. Wszystko zaczęło się układać. Moje życie w jednym momencie nabrało kolorów. 
___________________________________________________________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, liczę na kolejne,ale już pod tym.
Naprawdę, uwielbiam je czytać. Cieszę, się, że wam się podoba. Staram się dodawać rozdział chociaż raz w tygodniu. Sami wiecie... szkoła.. nauka.. ogólnie mało czasu.

Jeśli chcecie, możecie śledzić mnie TUTAJ, dodaję tu posty o nowych rozdziałach. A jeśli chcesz być powiadamiana osobiście to zapraszam TUTAJ

~ pozdrawiam.