sobota, 25 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 17.

Obudziłam się następnego ranka.. zaraz po feralnej imprezie. W mojej głowie ciągle szumiało, a do tego miałam ogromnego kaca. Po tym jak Niall zeszłej nocy powiedział mi o wyjeździe, straciłam głowę, piłam wszystko, co było możliwe. Na szczęście teraz byłam w moim ciepłym łóżku. Mogłam przespać cały dzień, jednak bardzo chciało mi się pić i jeść. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie, jakieś kanapki a do tego szklankę wody. Widziałam jak mama patrzała się na mnie. Po jej wzroku poznałam, że wcale nie było jej do śmiechu. Chyba była na mnie zła za to, że przyszłam najebana. Ale co z tego, mam to teraz w dupie, są wakacje. Szybko wróciłam do pokoju, weszłam pod kołdrę i odpaliłam laptopa. Znowu miałam dwie wiadomości. Jedna od Bailey, a druga od Nialla.

Bailey: Cassie wszystko okej po wczoraj?
Ja: Jasne, jest spoko, nie martw się, dzięki za wszystko, muszę odpocząć.
Bailey: Mam nadzieję, że mówisz prawdę, do zobaczenia.
________________________________________________
Niall: Cass, jesteś tam?
Ja: Może, ale teraz to i tak nie ma znaczenia.
Niall: Jak to nie?
Ja: To koniec naszej znajomości, przecież wyjeżdżasz.
Niall: Ale muszę Ci coś powiedzieć.
Ja: A nie pomyślałeś, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać?
Niall: Ale Cass.. Nie bądź taka.
Ja: To nie ma sensu, idę spać. See ya.
Niall: *pisze wiadomość*

Nie mam ochoty teraz już z nikim rozmawiać, a na pewno nie z Niallem, szybko zamknęłam laptopa zanim zdążył coś odpisać. Włączyłam mp4, założyłam słuchawki i odpłynęłam.

Obudził mnie głos mamy dochodzący z dołu. Spojrzałam na zegarek, trochę mi się przysnęło.
Ale nie było wcale tak późno. Znowu słyszę, że mama po raz kolejny mnie woła. Jejuuuu… czego ona ode mnie chce-pomyślałam.

-Cass, zejdziesz dzisiaj?
-Tak, tak… co się stało?
-Masz gościa.
-Jak to?
-To Niall, mówi, że musi z Tobą porozmawiać.
-Powiedz mu, że dzisiaj nikogo nie przyjmuję.
-On nie bierze tego pod uwagę, Cass wpuść chłopaka, stoi tu już chyba od pół godziny.
-Nie chcę go widzieć.
-Dlaczego?
-Nie będę o tym teraz rozmawiać, ważne, że nie chce i już.
-Dobrze, powiem mu, że bardzo źle się czujesz.
-Wcale nie skłamiesz mamo, bo tak jest.

Poszłam znowu na górę, wyjrzałam przez okno, a on ciągle tam stał. Czy on sobie pójdzie – pytałam sama siebie. Czy on nie rozumie co to znaczy won? Co za koleś…

Otworzyłam okno, a on zaczął krzyczeć:

-Cass jeśli mnie nie wpuścisz to wespnę się na górę i wtedy już nie uciekniesz.
-HAHahaha chyba żartujesz, niby jak chcesz tutaj wejść.
-To żaden problem, musimy porozmawiać, poważnie!
-Nie rozumiesz, że nie chcę?
-Ale proszę, daj mi szansę, wszystko się poukłada.
-Mhmm.. ciekawe.. Nie możesz już sobie jechać do tych swoich Stanów?
-Nie mogę.
-No to odejdź od mojego domu i idź truć dupsko komuś innemu.
-Cass… ja nie żartuję.. zaraz tam wejdę.
-No to czekam… hahaha nie masz szans.

Zostawiłam otwarte okno i usiadłam na łóżku. Byłam ciekawa, co ten wariat wykombinuje. Dlaczego aż tak mu zależy, żeby ze mną pogadać.  Nagle nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W oknie był Niall. Wspiął się na górę. Nie miałam pojęcia, jakim cudem. Byłam na niego wściekła, ale z drugiej strony chciało mi się z niego śmiać. Widziałam te jego niebieskie oczy. To spojrzenie. Wiedziałam, co się szykuje. Poczułam jego ręce na moich ramionach, popchnął mnie do tyłu, leżałam na łóżku, a on nade mną stał. Patrzył mi się chamsko w oczy. A w dodatku znowu te perfumy.. mmm. Cudowne. Jednak to nie zmieniało faktu, że mnie zranił.

-I co? Myślałaś, że nie wejdę co?
-No wiesz, nikt nigdy nie próbował.
-Dla mnie to nic trudnego.
-Tak? Taki z Ciebie akrobata?
-Nie denerwuj mnie lepiej mała.
-Bo co?
-A bo ja wiem.
-Jakoś wszystko jest dobrze, gdy dookoła każdy mnie rani.
-Kto Cię rani?
-Wszyscy, miedzy innymi Ty. Szanowny panie Horan.
-Aa, to, wczoraj. Wiem, przepraszam, żałuję tego, ale nie wiedziałem najważniejszego.
-Ta? Serio? Ciekawe czego.
-Menadżer powiedział, że mogę wziąć kilka osób ze sobą.

*nie wiedziałam, co powiedzieć, patrzyłam się w jego niebieskie oczy, a w moich oczach pojawiły się łzy*

-Nie musisz nic mówić Cass. Teraz już wszystko będzie dobrze. Obiecuję!

Kiedy Niall wypowiedział te słowa, poczułam jego delikatne usta na moich. Jak zawsze, pocałunek z nim to było coś pięknego. Zaraz potem mocno mnie przytulił i znowu wyszeptał: Wszystko będzie dobrze. Czułam się tak dobrze w jego ramionach, jednak znowu nie mam pojęcia, co zrobić.  W głowie pojawiło się tyle pytań. Czy mam z nim jechać, czy rodzice się zgodzą, co z moją przyszłością, co dalej? Co robić?

-Niall chyba musisz już iść.
-Ale jak to Cass?
-Naprawdę, musisz.
-Nie cieszysz się?
-Nie wiem, muszę sobie teraz wszystko poukładać.
-Rozumiem, ale Cass. Proszę.
-O co?
-Nie możesz mi tego zrobić.
-Czego?
-Musisz ze mną jechać.
-Nie wiem Niall. Odezwę się do Ciebie.
-Cass.
-Słucham Cię.
-Kocham Cię Cass.

Po tych słowach, znowu mnie pocałował.

-Teraz mi to mówisz?
-Czy to za późno?
-Nie wiem. Nic już nie wiem. Zostaw mnie.
-Dobrze, ale pamiętaj o mnie.  – chłopak idzie w stronę drzwi.
-Niall czekaj.
-Tak?

Rzuciłam się w jego stronę, a kiedy się odwrócił przytuliłam go i pocałowałam. A zaraz potem powiedziałam: TEŻ CIĘ KOCHAM! Jednak kazałam mu już iść. Przez okno jeszcze krzyknęłam, że się do niego odezwę… wkrótce.

Całe moje ciało, mój mózg. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Niall właśnie wyznał mi miłość. Ten idiota ma farta, że czuję do niego to samo. Jednak, co miałam teraz robić? No co? Musiałam się z tym wszystkim przespać.
_____________________________________________________________________
Przeczytałeś? Dziękuję, a teraz jeśli możesz, drogi czytelniku zostaw ocenę, jakiś sensowny komentarz, który będzie dla mnie motywacją. + Jeśli możesz, kliknij TWEET w dolnym, lewym rogu posta.  Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Ostatnio coś krucho z moją weną. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli. Loffffki dla was. 

Pozdrawiam gorąco ~ patiiii

sobota, 11 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 16

W końcu nadszedł tak długo wyczekiwany poniedziałek. Nareszcie! Koniec szkoły! Wakacje!
Już prawie, jeszcze tylko uroczyste zakończenie roku. Nie mogłam siebie poznać, chyba pierwszy raz wstałam rano z takim uśmiechem. Wiedziałam, że w ten ostatni dzień muszę dobrze wyglądać, więc założyłam na siebie moją ulubioną czarną sukienkę. Do tego czarne szpilki i torebka. Byłam gotowa. Szybko zeszłam na dół, zjadłam jakieś małe śniadanie i zaraz potem wyszłam z domu.
Kiedy byłam już w szkole, spotkałam Bailey. Wyglądała olśniewająco. Przywitałyśmy się tylko i od razu poszłyśmy na aulę, gdzie wszystko miało się zacząć. W tłumie rozpoznałam Harrego, który stał koło Louisa. Trzymali się za rękę. To było słodkie.. aww. Widziałam też Liama i Zayna. Jednak nie mogłam znaleźć wzrokiem tej jednej osoby. Gdzie jesteś Niall? – zadawałam sobie w głowie to pytanie. Ale w końcu.. pojawił się. Troszkę się spóźnił, jednak raczej nikt tego nie zauważył. Kiedy tylko go zobaczyłam, odetchnęłam z ulgą. Znalazł się. Cały i zdrowy. Na szczęście. Mało tego. Zamurowało mnie. Jego wygląd. Przyszedł w garniturze, czarnych rurkach i białych nike air force1. Jego piękne blond włosy pięknie kontrastowały z ciemnym ubraniem. Do tego jeszcze jego niebieskie oczy. Wyglądał jak jakiś upadły anioł. NIEZIEMSKO! Przez całą akademię nie mogłam oderwać od niego wzroku. Kiedy dyrektor skończył przemowę, byliśmy wolni. Podeszłam z Bailey do Harrego i Lou i zapytałam co robimy. Po chwili podszedł Niall. W pewnej chwili nie wiedziałam jak się zachować. Moje serce zaczęło jakby mocniej bić. Ale ogarnęłam się i przywitałam się z Niallem, nie mogłam się powstrzymać, przytuliłam go. Myślałam, że wszyscy będą się na mnie dziwnie patrzeć, ale oni też przywitali się z Niallem, jednak już bez przytulasów. Okazało się, że po południu, a dokładnie o 18 Harry zaplanował swoją imprezę. Wszystkim pasowało, więc nie pozostało nic innego jak wrócić do domu, chwilę ochłonąć a później iść świętować rozpoczęcie wakacji.

Byłam strasznie wszystkim podekscytowana. Zaczęły się wakacje, Niall w końcu wrócił, a za chwilę szykowała się super impreza. Ale jak zawsze ja.. jak to ja od razu po przyjściu do domu weszłam do mojego internetowego królestwa. Na fejsie czekały na mnie trzy wiadomości.
Pierwsza była od Harrego : 18:00 u mnie w domu. Pamiętaj. Będzie świetna zabawa.
Od razu po przeczytaniu odpisałam: No jasne Harry, jak mogłabym zapomnieć! Do zobaczenia!
Kolejna wiadomość była od Bailey: Cass.. nie mam pojęcia w co mam się ubrać do Harrego. HELP ME!
Trzecia wiadomość była od Nialla… pan zagubiony przypomniał sobie, że trzeba odpisywać. Ostatnia moja wiadomość do niego brzmiała: Niall, co jest? Odezwałbyś się chociaż.
W końcu odpisał. BRAWO!
A jego wiadomość brzmiała tak: Przepraszam Cię Cass, za te kilka dni mojej nieobecności, tak wyszło, musiałem załatwić kilka spraw. Może zobaczymy się przed imprezą u Harrego?
Od razu mu odpisałam: Spoko… nie masz za co przepraszać. Ważne, że już jesteś. Wybacz, zobaczymy się dopiero na imprezie. Mam coś do załatwienia.
On nic już nie odpisał. A ja napisałam do Bailey, w końcu musiałam pomóc jej w wyborze sukienki.

- Wybacz, że tak długo zajęło mi odpisywanie.
-Nie ma sprawy. Co ubierasz do Harrego?
-Czerwoną sukienkę i jakieś wygodne buty.
-Jejku, zazdroszczę Ci, że wiesz, co wybrać.
-Zaraz temu zaradzimy.. może wpadnę do Ciebie przed imprezą i Ci pomogę?
-Jeeej, jak zawsze kochana. Jasne, wpadaj kiedy chcesz. Czekam na Ciebie Cass.
-No to do zobaczenia!

Na początku nie wiedziałam, jak to zrobić. Czy najpierw miałam iść do Bailey i doradzić jej strój, a potem wrócić do domu i się przebrać czy wziąć ze sobą ubranie na imprezę, doradzić Bailey a potem razem z nią pójść do domu Harrego. W końcu doszłam do tego, że wybrałam drugą opcję. Poszłam powiedzieć mamie, że idę na imprezę i będę kilka domów obok. Kiedy zapytała, o której wrócę odpowiedziałam, że nie wiem. Są wakacje, więc yolo. Mama nawet nic nie powiedziała, jest kochana, rozumie mnie doskonale.

Szybko wyszłam z domu, żeby zdążyć na autobus do Bailey. Kiedy byłam już na miejscu poszłyśmy do pokoju mojej przyjaciółki. Pokazała mi swoje ubrania. Jakoś niewiarygodnie szybko znalazłam idealną dla niej kreację. Była to kremowa sukienka przed kolana. Była śliczna. Bailey chyba sama nie wiedziała, co ma w szafie. Chyba przez 15 minut się z niej śmiałam.

-Cass to nie jest śmieszne.
-Oj tam, nie widziałaś wcześniej tej sukienki?
-Widziałam, ale nie byłam co do niej pewna.
-Aaa, znam to uczucie. No dobrze. Ważne, że teraz obydwie będziemy pięknie wyglądać.
-Wiadomo!

Chwilę jeszcze pogadałyśmy i trzeba było wychodzić. Wszystko jakoś tak szybko zleciało.
Ogarnęłyśmy się ładnie i wyszłyśmy z domu Bailey. Po kilkunastu minutach byłyśmy już w domu Harrego. Nie było jeszcze dużo ludzi. Loczek ze swoim chłopakiem przywitali nas i zaprowadzili do barku, Harry powiedział, że możemy sobie zrobić jakieś drinki oraz, że możemy czuć się jak u siebie w domu. To było miłe z jego strony. Minęło trochę czasu, było coraz więcej ludzi. Przyszedł nawet Liam. Jejuuu.. nie mogłam patrzeć na tego kolesia. To taki dupek! Znowu brakowało tylko Nialla. Pewnie znowu się spóźni jak do szkoły – pomyślałam.
Miałam rację, przyszedł dopiero o 19:30. Od razu podszedł do mnie i Bailey.

-No proszę, proszę. Pan spóźnialski. Witam.
-Cześć, coś nie tak?
-Skądże.
-Czemu jakoś tak dziwnie się zachowujesz? W szkole mnie przytulasz, a teraz grasz chamską.
-Przesadzasz.. Chociaż nie powiem, że troszkę się gniewam, za to, że ostatnio nie dawałeś znaków życia.
-Mówiłem Ci już.. musiałem coś załatwić.
-Coś ważnego zapewne.
-Tak.
-Nie powiesz co?
-Cass..Proszę Cię. Skończmy lepiej ten temat i chodźmy się bawić.

Racja. Może byłam trochę chamska co do Nialla.. ale zastanawiałam się, co on ukrywa. Z jednej strony cieszyłam się, że tu jest i razem się bawimy, a z drugiej byłam na niego zła.

 Nagle Bailey gdzieś zniknęła, chyba poszła po coś do picia. Zostałam z Niallem sam na sam.
Nie mogłam zaprzeczyć, bardzo dobrze się z nim tańczyło. Akurat kiedy Bailey zniknęła.. leciała wolniejsza piosenka. Blondyn przyciągnął mnie do siebie, objął mnie i zaczęliśmy tańczyć. Ale nie tylko. Zaczął również ze mną rozmawiać. Na początku nie mogłam się skupić, ponieważ przeszkadzał mi w tym zapach jego cudownych perfum. Wdychanie ich było uzależniające.

-Cassie, słuchasz mnie w ogóle?
-Słucham? Tak tak.. jasne.
-Przecież widzę, że mnie olewasz. Co się stało?
-Wybacz, akurat teraz to wina Twoich perfum.
-Aż takie złe?
-Wręcz przeciwnie. Pięknie pachną.
-A dziękuję. No więc, wracając do tematu. Nie chciałem mówić przy Bailey. Chyba mnie rozumiesz.
-No z jednej strony tak. Ale wiesz, że to moja przyjaciółka. Ufam jej, Ty też możesz.
-No dobrze.
-Więc? O co chodzi z tą sprawą?
-Dostałem propozycję kontraktu.
-No to fantastycznie! Czemu mówisz to tak bez entuzjazmu?
-Wiem, super, tylko jest mały haczyk. Będę musiał wyjechać, przynajmniej na rok, aż kontrakt się skończy, chyba, że wytwórnia będzie chciała mnie zatrzymać, wtedy w ogóle, przynajmniej na początku nie będę mógł wrócić do Anglii.
-Gdzie masz wyjechać?
-To nie jest jeszcze pewne, ale raczej do Stanów.
-Ale jak to?
-Gadałem z menadżerem. Mam dać odpowiedź do końca tygodnia.
-Czyli więcej się nie zobaczymy?
-Nie wiem Cassie. Nie mam pojęcia. – zesmutniał.
-Czyli to będzie ostatni tydzień kiedy będę mogła Cię widzieć? – łzy stanęły mi w oczach.
-Skąd mam wiedzieć. Nic teraz nie wiem. Naprawdę nic.
-*łzy zaczęły spływać po moich policzkach*
-Cass nie płacz. Zobaczymy jak to będzie, może nie zgodzę się na ten kontrakt. – pocałował mnie w czoło.
-Musisz się zgodzić, to Twoja szansa, poznasz nowych ludzi, nowy świat.
-Nie chcę nowych ludzi. Chcę Ciebie. Nie mogę teraz wyjechać. Od kiedy Cię poznałem, jestem szczęśliwszy.
-Nie możesz stracić takiej szansy, tylko przeze mnie.
*piosenka ucichła*

Odeszłam ze łzami w oczach od Nialla… właśnie okazało się, że uroczy, niebieskooki chłopak, chyba czuje do mnie to samo, co ja do niego. Nie wiedziałam, co miałam robić. Poszłam zatopić swoje smutki w alkoholu. Po chwili przyszła Bailey, zobaczyła mnie i spytała, co się stało. Nic jej nie odpowiedziałam, dalej piłam swojego drinka. Niall chyba poszedł pogadać z Harrym. Nie wiedziałam już, co się działo, chciałam wracać do domu. Ta impreza wcale nie była tak świetna, jaka miała być.
Wszystko się skomplikowało. Nawet nie chciałam myśleć co będzie dalej.
___________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podobało.Jeśli możesz kliknij "TWEET" Jak wiesz, komentarze są tym co autora cieszy najbardziej. Jeśli chcesz kolejny rozdział, napisz czy ten Ci się podobał, zostaw swoją opinię. To dla mnie wielka motywacja, wtedy wiem, że jest sens dalszego pisania dla WAS!
Pozdrawiam ~ patiii

sobota, 4 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 15.

Witam wszystkich, życzę wam aby rok 2014 przyniósł wam dużo radości i żeby wasze marzenia się spełniły. Mam nadzieję, że dalej będziecie czytać i komentować mojego bloga. Wiedzcie, że robię to dla was... bez was to nie miałoby sensu. Dziękuję, że jesteście. Jak zawsze proszę, jeśli przeczytasz rozdział, zostaw chociaż mały komentarz z oceną, to mnie motywuje.
+
UWAGA
OD TERAZ OPOWIADANIE PISZĘ W PIERWSZEJ OSOBIE CZASU PRZESZŁEGO :) 

Pozdrawiam ~ patii 
_______________________________________________________________________________
Minęło kilka dni, znowu weekend,  a co piękniejsze, już prawie wakacje. Ostatnio moje życie stało się jakby o wiele przyjemniejsze – pomyślałam, budząc się w ciepłym łóżku. Słyszałam, że wołają mnie na śniadanie. Nie miałam pojęcia, co na siebie włożyć. Nie chciało mi się myśleć, więc bezmyślnie wzięłam szlafrok i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy pyszności, które przygotowała moja mama. Czułam, że coś jest na rzeczy. Tak jak myślałam.. znowu rozmowa o mojej przyszłości.

-Córeczko, czy w końcu wymyśliłaś sobie gdzie pójdziesz na studia? Co Ty w ogóle masz zamiar robić w życiu?
-Mamo, tato, proszę was. Dajcie mi spokój. Nadal nie wiem, co chcę robić, nie mam żadnych pomysłów.
-Ale dziecko, kończysz szkołę, czas zacząć następną, chcemy abyś coś osiągnęła w swoim życiu.
-Wiem, ciągle to mówicie i wiem, że chcecie dla mnie jak najlepiej, ale nie możecie decydować o mojej przyszłości. Spokojnie, czas pokaże, jeszcze może coś wymyślę.
-Dobrze, niech Ci będzie.

Miałam dość planowania mojej przyszłości, skąd miałam wiedzieć, kim chce być, czy co chcę robić. Za chwilę wakacje, czas wolny, a rodzice trują o obowiązkach. Jak zawsze.. ehh. Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Zaczęłam rozmyślać.
W poniedziałek ostatni dzień szkoły, byłam ciekawa czy ktoś zrobi imprezę ostateczną. Nagle coś mnie natknęło i przypomniałam sobie o Harrym. Przecież on i jego imprezy.. zawsze są świetne. Lokaty na pewno coś przygotuje – byłam prawie pewna, jednak aby upewnić się na sto procent szybko do niego zadzwoniłam.

-Hej Harry, tu Cass.
-No hej, co u Ciebie?
-Wszystko w porządku, dzięki, a u Ciebie?
-Żadnych zmian, wszystko okej. W czymś mogę pomóc?
-Haha, jasne. W sumie dzwonię w sprawie poniedziałku.
-Poniedziałku?
-No tak.. wiesz. Koniec roku szkolnego. Te sprawy.
-No racja.
-Nie organizujesz może imprezy?
-Wiesz co, właśnie myślałem nad tym, ale nie byłem pewny. Lou trochę się denerwuje, że ciągle imprezuję. Ale wygląda na to, że to ostatnia taka impreza w gronie kumpli z klasy, więc raczej coś ogarnę. Wpadniesz?
-Jasne, a masz zamiar robić listę gości?
-Jeśli Ci na tym zależy, to nie ma problemu.
-Masz zamiar zaprosić Nialla?
-Jasne, przecież to mój najlepszy kumpel.
-A no to więcej nie muszę wiedzieć.
-Haha.. czyżby coś się kroiło?
-Nie interesuj się – żartobliwie odpowiedziałam.
-Dobra dobra, to widzimy się w poniedziałek, dam Ci jeszcze znać co do godziny.
-Dzięki, do zobaczenia.

Jej.. Cieszyłam się, że znowu zobaczę Nialla, od jakiegoś czasu nie widziałam tego słodkiego blondynka. Nie widziałam go ani w szkole, ani w mieście, praktycznie nigdzie. Szybko weszłam na jego kanał na YouTubie. Niestety za dużo się nie dowiedziałam, gdyż ostatni filmik nosił tytuł : Zawieszam moje konto do odwołania. Jeszcze bardziej się zmartwiłam. Ostatnio wszystko tak szybko szło, że nawet nie zapisałam jego numeru, kiedy ostatnio pisał do mnie smsa, a mój ""cudowny"" telefon kasuje nieznane numery. Nie miałam jak się z nim skontaktować. Na fejsie, na twitterze, żadnego znaku życia. Bałam się o niego.. i to jak. Mimo tego, że bardzo niewiele go znałam. Miałam nadzieję, że zobaczę go w poniedziałek u Harrego. Nagle zadzwonił telefon. Bailey dzwoniła. Mówiła, że chce się spotkać, ja nie miałam nic w planach, więc od razu się zgodziłam. Jej głos w telefonie wydawał się być smutny, więc jeszcze bardziej nie mogłam odmówić. Od razu poszłam w umówione miejsce, Bailey już tam siedziała, ledwo powstrzymywała płacz.

-Bailey kochana, co się stało? – zapytałam nerwowo.
-Moi…moi rodzice.
-Co z nimi?
-Mieli wypadek samochodowy – wymamrotała i zaczęła płakać.
-Jak to? Skąd wiesz?
-Dzwonili ze szpitala, powiedzieli, że są w ciężkim stanie.
-No to na co czekamy? Jedźmy tam co?
-Pojedziesz ze mną? – zapytała, ciągle roniąc łzy.
-Jasne, nie ma innej opcji. Musisz ich zobaczyć!

Szybko pobiegłyśmy na taksówkę, musiałam po drodze uspokajać Bailey. Przytulałam ją tak mocno jak tylko się da i mówiłam, że będzie dobrze. Jednak to niewiele pomagało, na pewno musiała czuć się okropnie. Kiedy dojechałyśmy na miejsce, pielęgniarka pokazała nam gdzie są rodzice Bailey.
Powiedziałam jej, żeby do nich zajrzała, a ja poczekam na korytarzu. Minęło może jakieś 45 minut kiedy wyszła z sali. Była o wiele mniej zakłopotana i zrozpaczona.

-I jak? Co z nimi? – zapytałam.
-Na szczęście nie jest tak źle, mogło być gorzej. Mają kilka złamań, ale wyjdą z tego bez szwanku.
-Bogu dzięki – odetchnęłam z ulgą.
-Dziękuję, że ze mną przyjechałaś.
-Nie ma sprawy. Czego się nie robi dla przyjaciółki.
-Jesteś taka kochana Cass.. naprawdę. Takich osób jest coraz mniej na tym świecie.
-Oj tam. Przesadzasz, na pewno każdy z chęcią by Ci pomógł.
-Nie sądzę.
-Masz na coś ochotę? Masz w ogóle gdzie nocować? Może zatrzymasz się u mnie na noc?
-Nie chciałabym się narzucać.
-Bailey, skąd Ci to przyszło do głowy. Narzucać się? Bez gadania, jedziemy do mnie. Twoi rodzice muszą odpocząć. Ty również i nie ma o czym gadać.
-No dobrze, dziękuję Ci bardzo, jeszcze raz. Naprawdę, jesteś cudowna!


Przyjechałyśmy z Bailey do domu.. było już późno. Moi rodzice nie spodziewali się gościa, jednak kiedy opowiedziałam co się stało, nawet byli ze mnie dumni.

Poszłyśmy z Bailey do mojego pokoju. Przygotowałam dla nas ciepłe kakao i kilka filmów.

-To co? Oglądamy coś przed spaniem?
-Jasne, tylko proszę, żadnych romansideł.
-Jej, Ty też ich nie lubisz?
-Daj spokój, tylko doprowadzają do płaczu i uświadamiają jak twoje życie jest beznadziejne. Jeszcze nigdy nie zaznałam prawdziwej miłości.
-Oj Bailey.. jesteś moją bratnią duszą. Kiedy opowiadasz o sobie. Czuję jakbyś mówiła o mnie. Czasami to niewiarygodne.
-Wierzysz w przeznaczenie? Może los tak chciał abyśmy się poznały.
-Może to przeznaczenie.. kto wie.  To co oglądamy?
-Wybierz sama.
-Okej, będzie niespodzianka.

Do północy oglądałyśmy filmy. W sumie większość tego czasu i tak spędziłyśmy na rozmowie. Jeszcze bardziej się do siebie zbliżyłyśmy. Bailey to naprawdę wartościowa osoba, cieszę się, że ją poznałam.
Mimo tego wszystkiego nadal myślę o Niallu.. nie mogę przestać. Gdzie on jest? Dlaczego nie daje znaku życia. Chciałabym go znowu zobaczyć.