Obudziłam się następnego ranka.. zaraz po feralnej imprezie.
W mojej głowie ciągle szumiało, a do tego miałam ogromnego kaca. Po tym jak
Niall zeszłej nocy powiedział mi o wyjeździe, straciłam głowę, piłam wszystko,
co było możliwe. Na szczęście teraz byłam w moim ciepłym łóżku. Mogłam przespać
cały dzień, jednak bardzo chciało mi się pić i jeść. Zeszłam na dół do kuchni i
zrobiłam sobie śniadanie, jakieś kanapki a do tego szklankę wody. Widziałam jak
mama patrzała się na mnie. Po jej wzroku poznałam, że wcale nie było jej do
śmiechu. Chyba była na mnie zła za to, że przyszłam najebana. Ale co z tego,
mam to teraz w dupie, są wakacje. Szybko wróciłam do pokoju, weszłam pod kołdrę
i odpaliłam laptopa. Znowu miałam dwie wiadomości. Jedna od Bailey, a druga od
Nialla.
Bailey: Cassie wszystko okej po wczoraj?
Ja: Jasne, jest spoko, nie martw się, dzięki za wszystko, muszę odpocząć.
Bailey: Mam nadzieję, że mówisz prawdę, do zobaczenia.
________________________________________________
Bailey: Cassie wszystko okej po wczoraj?
Ja: Jasne, jest spoko, nie martw się, dzięki za wszystko, muszę odpocząć.
Bailey: Mam nadzieję, że mówisz prawdę, do zobaczenia.
________________________________________________
Niall: Cass, jesteś tam?
Ja: Może, ale teraz to i tak nie ma znaczenia.
Niall: Jak to nie?
Ja: To koniec naszej znajomości, przecież wyjeżdżasz.
Niall: Ale muszę Ci coś powiedzieć.
Ja: A nie pomyślałeś, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać?
Niall: Ale Cass.. Nie bądź taka.
Ja: To nie ma sensu, idę spać. See ya.
Niall: *pisze wiadomość*
Nie mam ochoty teraz już z nikim rozmawiać, a na pewno nie z Niallem, szybko zamknęłam laptopa zanim zdążył coś odpisać. Włączyłam mp4, założyłam słuchawki i odpłynęłam.
Obudził mnie głos mamy dochodzący z dołu. Spojrzałam na zegarek, trochę mi się przysnęło.
Ale nie było wcale tak późno. Znowu słyszę, że mama po raz kolejny mnie woła. Jejuuuu… czego ona ode mnie chce-pomyślałam.
-Cass, zejdziesz dzisiaj?
-Tak, tak… co się stało?
-Masz gościa.
-Jak to?
-To Niall, mówi, że musi z Tobą porozmawiać.
-Powiedz mu, że dzisiaj nikogo nie przyjmuję.
-On nie bierze tego pod uwagę, Cass wpuść chłopaka, stoi tu już chyba od pół godziny.
-Nie chcę go widzieć.
-Dlaczego?
-Nie będę o tym teraz rozmawiać, ważne, że nie chce i już.
-Dobrze, powiem mu, że bardzo źle się czujesz.
-Wcale nie skłamiesz mamo, bo tak jest.
Poszłam znowu na górę, wyjrzałam przez okno, a on ciągle tam stał. Czy on sobie pójdzie – pytałam sama siebie. Czy on nie rozumie co to znaczy won? Co za koleś…
Otworzyłam okno, a on zaczął krzyczeć:
-Cass jeśli mnie nie wpuścisz to wespnę się na górę i wtedy już nie uciekniesz.
-HAHahaha chyba żartujesz, niby jak chcesz tutaj wejść.
-To żaden problem, musimy porozmawiać, poważnie!
-Nie rozumiesz, że nie chcę?
-Ale proszę, daj mi szansę, wszystko się poukłada.
-Mhmm.. ciekawe.. Nie możesz już sobie jechać do tych swoich Stanów?
-Nie mogę.
-No to odejdź od mojego domu i idź truć dupsko komuś innemu.
-Cass… ja nie żartuję.. zaraz tam wejdę.
-No to czekam… hahaha nie masz szans.
Zostawiłam otwarte okno i usiadłam na łóżku. Byłam ciekawa, co ten wariat wykombinuje. Dlaczego aż tak mu zależy, żeby ze mną pogadać. Nagle nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W oknie był Niall. Wspiął się na górę. Nie miałam pojęcia, jakim cudem. Byłam na niego wściekła, ale z drugiej strony chciało mi się z niego śmiać. Widziałam te jego niebieskie oczy. To spojrzenie. Wiedziałam, co się szykuje. Poczułam jego ręce na moich ramionach, popchnął mnie do tyłu, leżałam na łóżku, a on nade mną stał. Patrzył mi się chamsko w oczy. A w dodatku znowu te perfumy.. mmm. Cudowne. Jednak to nie zmieniało faktu, że mnie zranił.
-I co? Myślałaś, że nie wejdę co?
-No wiesz, nikt nigdy nie próbował.
-Dla mnie to nic trudnego.
-Tak? Taki z Ciebie akrobata?
-Nie denerwuj mnie lepiej mała.
-Bo co?
-A bo ja wiem.
-Jakoś wszystko jest dobrze, gdy dookoła każdy mnie rani.
-Kto Cię rani?
-Wszyscy, miedzy innymi Ty. Szanowny panie Horan.
-Aa, to, wczoraj. Wiem, przepraszam, żałuję tego, ale nie wiedziałem najważniejszego.
-Ta? Serio? Ciekawe czego.
-Menadżer powiedział, że mogę wziąć kilka osób ze sobą.
*nie wiedziałam, co powiedzieć, patrzyłam się w jego niebieskie oczy, a w moich oczach pojawiły się łzy*
-Nie musisz nic mówić Cass. Teraz już wszystko będzie dobrze. Obiecuję!
Kiedy Niall wypowiedział te słowa, poczułam jego delikatne usta na moich. Jak zawsze, pocałunek z nim to było coś pięknego. Zaraz potem mocno mnie przytulił i znowu wyszeptał: Wszystko będzie dobrze. Czułam się tak dobrze w jego ramionach, jednak znowu nie mam pojęcia, co zrobić. W głowie pojawiło się tyle pytań. Czy mam z nim jechać, czy rodzice się zgodzą, co z moją przyszłością, co dalej? Co robić?
-Niall chyba musisz już iść.
-Ale jak to Cass?
-Naprawdę, musisz.
-Nie cieszysz się?
-Nie wiem, muszę sobie teraz wszystko poukładać.
-Rozumiem, ale Cass. Proszę.
-O co?
-Nie możesz mi tego zrobić.
-Czego?
-Musisz ze mną jechać.
-Nie wiem Niall. Odezwę się do Ciebie.
-Cass.
-Słucham Cię.
-Kocham Cię Cass.
Po tych słowach, znowu mnie pocałował.
-Teraz mi to mówisz?
-Czy to za późno?
-Nie wiem. Nic już nie wiem. Zostaw mnie.
-Dobrze, ale pamiętaj o mnie. – chłopak idzie w stronę drzwi.
-Niall czekaj.
-Tak?
Rzuciłam się w jego stronę, a kiedy się odwrócił przytuliłam go i pocałowałam. A zaraz potem powiedziałam: TEŻ CIĘ KOCHAM! Jednak kazałam mu już iść. Przez okno jeszcze krzyknęłam, że się do niego odezwę… wkrótce.
Całe moje ciało, mój mózg. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Niall właśnie wyznał mi miłość. Ten idiota ma farta, że czuję do niego to samo. Jednak, co miałam teraz robić? No co? Musiałam się z tym wszystkim przespać.
_____________________________________________________________________
Przeczytałeś? Dziękuję, a teraz jeśli możesz, drogi czytelniku zostaw ocenę, jakiś sensowny komentarz, który będzie dla mnie motywacją. + Jeśli możesz, kliknij TWEET w dolnym, lewym rogu posta.+ Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Ostatnio coś krucho z moją weną. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli. Loffffki dla was.
Pozdrawiam gorąco ~ patiiii
Niall: Jak to nie?
Ja: To koniec naszej znajomości, przecież wyjeżdżasz.
Niall: Ale muszę Ci coś powiedzieć.
Ja: A nie pomyślałeś, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać?
Niall: Ale Cass.. Nie bądź taka.
Ja: To nie ma sensu, idę spać. See ya.
Niall: *pisze wiadomość*
Nie mam ochoty teraz już z nikim rozmawiać, a na pewno nie z Niallem, szybko zamknęłam laptopa zanim zdążył coś odpisać. Włączyłam mp4, założyłam słuchawki i odpłynęłam.
Obudził mnie głos mamy dochodzący z dołu. Spojrzałam na zegarek, trochę mi się przysnęło.
Ale nie było wcale tak późno. Znowu słyszę, że mama po raz kolejny mnie woła. Jejuuuu… czego ona ode mnie chce-pomyślałam.
-Cass, zejdziesz dzisiaj?
-Tak, tak… co się stało?
-Masz gościa.
-Jak to?
-To Niall, mówi, że musi z Tobą porozmawiać.
-Powiedz mu, że dzisiaj nikogo nie przyjmuję.
-On nie bierze tego pod uwagę, Cass wpuść chłopaka, stoi tu już chyba od pół godziny.
-Nie chcę go widzieć.
-Dlaczego?
-Nie będę o tym teraz rozmawiać, ważne, że nie chce i już.
-Dobrze, powiem mu, że bardzo źle się czujesz.
-Wcale nie skłamiesz mamo, bo tak jest.
Poszłam znowu na górę, wyjrzałam przez okno, a on ciągle tam stał. Czy on sobie pójdzie – pytałam sama siebie. Czy on nie rozumie co to znaczy won? Co za koleś…
Otworzyłam okno, a on zaczął krzyczeć:
-Cass jeśli mnie nie wpuścisz to wespnę się na górę i wtedy już nie uciekniesz.
-HAHahaha chyba żartujesz, niby jak chcesz tutaj wejść.
-To żaden problem, musimy porozmawiać, poważnie!
-Nie rozumiesz, że nie chcę?
-Ale proszę, daj mi szansę, wszystko się poukłada.
-Mhmm.. ciekawe.. Nie możesz już sobie jechać do tych swoich Stanów?
-Nie mogę.
-No to odejdź od mojego domu i idź truć dupsko komuś innemu.
-Cass… ja nie żartuję.. zaraz tam wejdę.
-No to czekam… hahaha nie masz szans.
Zostawiłam otwarte okno i usiadłam na łóżku. Byłam ciekawa, co ten wariat wykombinuje. Dlaczego aż tak mu zależy, żeby ze mną pogadać. Nagle nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W oknie był Niall. Wspiął się na górę. Nie miałam pojęcia, jakim cudem. Byłam na niego wściekła, ale z drugiej strony chciało mi się z niego śmiać. Widziałam te jego niebieskie oczy. To spojrzenie. Wiedziałam, co się szykuje. Poczułam jego ręce na moich ramionach, popchnął mnie do tyłu, leżałam na łóżku, a on nade mną stał. Patrzył mi się chamsko w oczy. A w dodatku znowu te perfumy.. mmm. Cudowne. Jednak to nie zmieniało faktu, że mnie zranił.
-I co? Myślałaś, że nie wejdę co?
-No wiesz, nikt nigdy nie próbował.
-Dla mnie to nic trudnego.
-Tak? Taki z Ciebie akrobata?
-Nie denerwuj mnie lepiej mała.
-Bo co?
-A bo ja wiem.
-Jakoś wszystko jest dobrze, gdy dookoła każdy mnie rani.
-Kto Cię rani?
-Wszyscy, miedzy innymi Ty. Szanowny panie Horan.
-Aa, to, wczoraj. Wiem, przepraszam, żałuję tego, ale nie wiedziałem najważniejszego.
-Ta? Serio? Ciekawe czego.
-Menadżer powiedział, że mogę wziąć kilka osób ze sobą.
*nie wiedziałam, co powiedzieć, patrzyłam się w jego niebieskie oczy, a w moich oczach pojawiły się łzy*
-Nie musisz nic mówić Cass. Teraz już wszystko będzie dobrze. Obiecuję!
Kiedy Niall wypowiedział te słowa, poczułam jego delikatne usta na moich. Jak zawsze, pocałunek z nim to było coś pięknego. Zaraz potem mocno mnie przytulił i znowu wyszeptał: Wszystko będzie dobrze. Czułam się tak dobrze w jego ramionach, jednak znowu nie mam pojęcia, co zrobić. W głowie pojawiło się tyle pytań. Czy mam z nim jechać, czy rodzice się zgodzą, co z moją przyszłością, co dalej? Co robić?
-Niall chyba musisz już iść.
-Ale jak to Cass?
-Naprawdę, musisz.
-Nie cieszysz się?
-Nie wiem, muszę sobie teraz wszystko poukładać.
-Rozumiem, ale Cass. Proszę.
-O co?
-Nie możesz mi tego zrobić.
-Czego?
-Musisz ze mną jechać.
-Nie wiem Niall. Odezwę się do Ciebie.
-Cass.
-Słucham Cię.
-Kocham Cię Cass.
Po tych słowach, znowu mnie pocałował.
-Teraz mi to mówisz?
-Czy to za późno?
-Nie wiem. Nic już nie wiem. Zostaw mnie.
-Dobrze, ale pamiętaj o mnie. – chłopak idzie w stronę drzwi.
-Niall czekaj.
-Tak?
Rzuciłam się w jego stronę, a kiedy się odwrócił przytuliłam go i pocałowałam. A zaraz potem powiedziałam: TEŻ CIĘ KOCHAM! Jednak kazałam mu już iść. Przez okno jeszcze krzyknęłam, że się do niego odezwę… wkrótce.
Całe moje ciało, mój mózg. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Niall właśnie wyznał mi miłość. Ten idiota ma farta, że czuję do niego to samo. Jednak, co miałam teraz robić? No co? Musiałam się z tym wszystkim przespać.
_____________________________________________________________________
Przeczytałeś? Dziękuję, a teraz jeśli możesz, drogi czytelniku zostaw ocenę, jakiś sensowny komentarz, który będzie dla mnie motywacją. + Jeśli możesz, kliknij TWEET w dolnym, lewym rogu posta.
Pozdrawiam gorąco ~ patiiii