sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 21.

Kiedy dolecieliśmy na miejsce, wydawało mi się, że czegoś mi brakuje. Zastanawiałam się chwilę, ale tak to było to! GDZIE JEST BAILEY!? Zupełnie zapomniałam o tym, że w dzień przed wyjazdem zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie da rady z nami polecieć. Dopiero jakoś po tygodniu naszego pobytu do nas dołączy. Biedna Bailey. Będzie musiała lecieć sama. Miałam nadzieję, że da radę. Kiedy już wiedziałam, czego, a raczej kogo nam brakowało, doszłam do siebie. Znowu byłam podjarana. Właśnie zaczęły się cudowne wakacje w USA. Chłopaki również byli bardzo ucieszeni, a nawet mieli już plany, co do pierwszego dnia naszego pobytu. Pierwsze, co zrobiliśmy to pojechaliśmy do hotelu, który wynajął menadżer Nialla. Był ogromny. Wydawał się dość skromny, ale kiedy weszliśmy do środka, osłupieliśmy. Już w samej recepcji znajdowało się wielkie okno, przez które było widać ocean. Wyglądało to nieziemsko. Za szybą był basen, do którego od samego początku miałam ochotę wskoczyć, jednak niestety musiałam na to jeszcze poczekać. Kiedy ja podziwiałam hotel, Niall i chłopcy odebrali klucze do pokojów. Okazało się, że Niall będzie sam w pokoju. Ponieważ ja miałam być z Bailey, a Harry i Louis wiadomo, razem. Niall miał być z Olly’m. Jednak widocznie los temu nie sprzyjał. Niebieskooki nagle się zasmucił, od razu wiedziałam, że wszystko sobie przypomniał, związek z Oliverem. To na pewno było dla niego ważne. Ale przecież, byłam teraz jego dziewczyną, więc musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Zanim Bailey przyjedzie, mogłam być w pokoju z moim przystojniakiem. Ale z drugiej strony, znowu zabolało mnie to, że przypomniał sobie o Olly’m jakby za nim tęsknił, a ja może byłam tylko „deską ratunkową”. Chciałam to z nim jak najszybciej wyjaśnić. Wszyscy rozeszliśmy się do pokoi. Niall nie wiedział jeszcze o moim planie. Więc zaczepiłam go w korytarzu.

-Nialler.
-Cass? Tak? Co się stało?
-No wiesz.. pomyślałam, że skoro nie ma Bailey, to może…?
-Może, co?
-No chyba wiesz.
-Aaa.. w sensie, że chcesz być ze mną w pokoju?
-Odpowiada Ci to?
-Jasne, jeszcze pytasz?!
-Ale.. widziałam, jak się zasmuciłeś. Czy chodziło o Olly’ego?
-Skąd wiesz?
-No… domyśliłam się, że mieliście mieszkać razem.
-Daj spokój, było minęło.
-Ale przecież widziałam Twój smutek. Tęsknisz za nim?
-Czy tęsknię? Nie. Nie mogę za nim tęsknić. Teraz mam Ciebie.
-Ale czy… czy ja nie jestem tylko jego zastępczynią?
-Nieee. Cass! Nie myśl tak.
-No, bo wiem ile byliście razem. Pewnie macie tyle wspomnień, a mnie przecież znasz tak krótko.
-To nie ważne. Nie zawracaj sobie tym głowy. Poza tym nasz czas dopiero nadchodzi. Będziemy mieli więcej wspólnych wspomnień niż ja z Ollym. Obiecuję. Cass. Naprawdę. Nie możesz się tak przejmować, przyjechaliśmy tu odpocząć i spędzić cudowny czas. Kocham Cię.
-Też Cię kocham Niall.

W tamtym momencie nasze usta spotkały się. Pocałunek, choć krótki, był cudowny. W sumie jak zawsze. To przecież był Niall. Chłopak moich marzeń.

-To jak Cass? Zostawiamy bagaże i wyskoczymy gdzieś?
-Jasne, ale tak sami?
-Nie no, możemy iść z Harrym i Lou. Pewnie się ucieszą.
-No to na co czekamy.

Niall otworzył drzwi do naszego pokoju. Wnieśliśmy walizki, przebraliśmy się i szybko poszliśmy po chłopców, jednak pukanie do drzwi nic nie dało, chyba zaczęli swój pobyt w Stanach od czegoś miłego. Nie chcieliśmy przeszkadzać, więc  poszliśmy z Niallem na miasto we dwoje. Nie wiedzieliśmy nawet, w którą stronę iść. Powiedziałam, żeby to on zdecydował. Złapał mnie za rękę i skręcił w prawo. Szliśmy przed siebie.

-Cass?
-Słucham?
-Jesteś może głodna?
-Nie, a co?
-No, bo wiesz, gdybyś była to weszlibyśmy do jakiejś restauracji.
-Jeśli chcesz to możemy gdzieś wejść.
-Nie no, dobra. Skoro nie jesteś głodna, zwiedzajmy dalej.
-Jesteś pewien?
-No dobra, masz mnie. Jestem głodny jak wilk. Muszę coś zjeść.
-Ty głuptasie, mogłeś powiedzieć od razu, a nie kombinować.
-Chciałem być dżentelmenem.
-Hahahah, kochany głupek z Ciebie.
-Wejdźmy tutaj, wygląda dobrze.

Weszliśmy do jakiegoś baru, wyglądał podobnie do Nando’s, więc Niall był ucieszony. Wyszło na to, że oboje zamówiliśmy coś do jedzenia. O dziwo, nawet nie czekaliśmy długo na zamówienia. A to, co nam podali? Było pyszne!

-Teraz może mały relaksik? Co Ty na to Cass?
-Co proponujesz?
-Jakieś pomysły?
-Wiesz, ten hotelowy basen od początku przyciągał moją uwagę.
-No to wracamy.
-Jeeeeju, jak ja dawno nie pływałam.
-No to będziesz miała okazję, szczerze to ja też nie. Nawet nie wiem czy jeszcze potrafię.
-Tego się nie zapomina kochany.
-Oj tam… ze mną nigdy nic nie wiadomo. Hahahahha.
-Hahahahah, głupek!

Kiedy wchodziliśmy do pokoju hotelowego, spotkaliśmy Harrego. Niall zaczął z nim rozmawiać, a ja weszłam do środka i przebierałam się.


- Stary, byliśmy po was kilka godzin temu.
- Serio? Nie słyszeliśmy pukania.: Musieliście być nieźle zajęci sobą.
- Haha. Nie zaprzeczam. Ale mniejsza. Coś planujecie?
- Teraz chcieliśmy z Cass iść na dół na basen. A wy?
-W sumie to nie wiem, ale wieczorem na pewno chcemy wyskoczyć na jakąś imprezkę. Idziecie z nami?
-Jasne, Cass pewnie też się ucieszy.
-No to jesteśmy umówieni.
-Zadzwońcie albo coś, jak będziecie wychodzić.
-Okej, do zobaczenia.
-Elo.

Oczywiście, kiedy ja już byłam gotowa, Niall dopiero wszedł i musiałam na niego czekać. Ta niezdara nie potrafiła nawet znaleźć swoich kąpielówek. A ja tylko się na niego patrzałam i się śmiałam. W końcu znalazł. Szybko się przebrał i poszliśmy na dół. Woda w basenie była w sam raz. Słońce świeciło mocno, jak nigdy w Anglii.
Wiedziałam, że nareszcie będę mogła się opalić. Kocham te ciepłe promienie słoneczne na ciele. Poza tym, wiedziałam, że jak Nialler się opali, to będzie wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż zwykle. Nie mogłam się doczekać. Całe popołudnie spędziliśmy nad basenem. Trochę w wodzie, trochę na leżakach. Tak jak myślałam. Było idealnie. Miałam całe 2 miesiące, aby się tym nacieszyć.
Później dowiedziałam się, że idziemy z chłopakami do jakiegoś klubu. Byłam miło zaskoczona. Musiałam się wyszykować, więc to teraz oni wszyscy na mnie czekali.
_________________________________________________________________
Przeczytałeś/aś rozdział? Miło byłoby zobaczyć Twój komentarz pod spodem. Dziękuję.
+
Niecierpliwce kochane, proszę bardzo, oto rozdziałek, mam nadzieję, że się podobał. Byle do następnego!

~ pozdrawiam.

sobota, 15 lutego 2014

ROZDZIAŁ 20.

Nadszedł wielki dzień. To właśnie tego dnia mieliśmy lecieć do USA.  Kiedy się obudziłam, właśnie ta myśl przyszła mi do głowy jako pierwsza. Szybko wyszłam z łóżka, nigdy wcześniej nie miałam jeszcze tyle energii w sobie i to jeszcze rano. Co prawda obawiałam się, że będę tęskniła za rodzinnym domem, ale co tam. W końcu zawsze mogę wrócić. Byłam spakowana, ale musiałam się upewnić czy aby na pewno wszystko mam. Mama pomogła mi ze wszystkim. Byłam jej za to bardzo wdzięczna.
Musiałam ubrać dość wygodne rzeczy, musiałam w nich spędzić kilkanaście dobrych godzin, jak nie więcej. Droga na lotnisko, odprawa, sam przelot i kolejna odprawa. Masa czasu. Na szczęście nie miałam problemu z wyborem. Wygodne trampki, rurki, luźna bluzka i do tego jeansowa kurtka. Idealnie. Miałam nadzieję, że Niallowi się spodoba. Zostało mało czasu. Poszłam pożegnać się z rodzicami, a zaraz potem musiałam wyjść. Niall czekał pod drzwiami.

- Hej piękna.
- No cześć.
- Gotowa na przygodę życia?
- Co proszę?
- Haha, no a jak inaczej to nazwiesz?
- W sumie masz rację, ale i tak jesteś szalony!
- Wiem, wiem. Słyszałem już to nie raz.
- Szybko, wskakuj do auta, a ja wezmę Twoją walizkę.
- Tylko się nie złam.
- Spokojnie. Dam radę.
- Haha, doprawdy?
- Boże…. Co Ty tam spakowałaś?
- Wszystko, co potrzebne. Siłaczu Ty!
- Zaraz pożałujesz tego naśmiewania się.
- Haha, nie mogę się doczekać.
- Dobra, oberwiesz później. Teraz jedźmy. Nie ma, na co czekać.
-A co z Harrym i Lou?
-Spotkamy się na lotnisku.
-Dobra, więc komu w drogę temu czas. Paaaaaa mamo, pa tato! Kocham was!


Jechaliśmy samochodem Nialla na lotnisko, w międzyczasie słuchaliśmy głośnej muzyki. Niall otworzył dach i wiatr wiał mi we włosy. Rozmawialiśmy, ale nie wiele, chciałam, aby mój kochany blondynek skupił się na drodze i bezpiecznie zawiózł nas na miejsce. Kiedy dotarliśmy na lotnisko, zadzwoniłam do Harrego. Musieliśmy umówić miejsce spotkania. Powiedział, że czekają w środku i, że bez problemu ich znajdziemy. Nialler musiał dokładnie zamknąć samochód, w końcu nie wiedział ile będzie tam stał. Potem podszedł do mnie i złapał za rękę. Popatrzył mi w oczy i pocałował.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś Cass.
-To wszystko dzięki Tobie. Dziękuję.
-Nie dziękuj mi. Mógłbym zrobić dla Ciebie wszystko.
-Czyżby?
-Jasne, wątpisz w to?
-Wszystko powiadasz?
-Oczywiście. Dlaczego się ze mnie nabijasz?
-Nie nabijam.
-Cass to nie jest śmieszne.
-Ale czy ja się śmieje?
-Nie, ale widzę to w Twoich oczach.
-Tak? To chyba coś źle widzisz.
-Co?
-Hahaha, cicho. Już spokojnie. Lubię jak się denerwujesz.
-Cass….

Niall chyba trochę się na mnie wkurzył, ale i tak lubiłam go drażnić. Na przeprosiny przytuliłam go mocno, a potem pocałowałam. Jego mina od razu się polepszyła. W momencie mi wybaczył. Łatwo było znaleźć na niego sposób. Niall chwycił swoją walizkę, a ja swoją  i szybko poszliśmy w miejsce odprawy, tam czekali już Harry z Louisem.

-Dłużej się nie dało? Jeszcze chwila i byście się spóźnili.
-Wybaczcie chłopcy.
-Będziecie mieli dla siebie mnóstwo czasu w samolocie i w USA.
-Haha, dobra, spokojnie.

Po chwili przyszedł strażnik i kazał nam odłożyć walizki na taśmę. Skontrolowali nas również czy przypadkiem nie mamy jakichś niebezpiecznych przedmiotów przy sobie. Wszystko odbyło się bez problemu. Teraz wystarczyło czekać na samolot. Mieliśmy trochę czasu, więc wszyscy poszliśmy do restauracji. Nie powiem, byliśmy głodni jak wilki. Zamówiliśmy swoje dania. Kiedy chciałam wyjąć pieniądze, Niall powiedział, że to on zapłaci. Jednak ja nie lubiłam, kiedy ktoś mnie wyręczał, więc zaczęłam się z nim kłócić. W końcu i tak wyszło na jego i zapłacił za mój posiłek. To było słodkie, ale przecież ja też miałam swoje pieniądze. Nie musiał tego robić. Czułam się niezręcznie. Poza tym Harry i Lou też płacili za siebie, a przecież też są parą. Chociaż w sumie nie znałam się na tym, jak to wszystko działa w gejowskim związku.  Jeszcze chwilę posiedzieliśmy i pogadaliśmy w knajpie, a zaraz potem ogłoszono, że nasz samolot przyleciał i musieliśmy się zbierać i wsiąść na pokład. Przy wejściu powitała nas miła i dość ładna hostessa. Niall obczaił ją od góry do dołu i chyba nawet się do niej uśmiechnął. Byłam cholernie zazdrosna. Przecież wiedział, że jestem za nim. Jak mógł to zrobić. Wkurzyłam się na niego. Było mi przykro. Kiedy usiedliśmy na swoich miejscach Nialler zaczął do mnie mówić, ja udawałam, że nie słyszę. Sięgnęłam po słuchawki i włączyłam muzykę. Chciałam mieć wszystko owszem, chociaż na chwilę. Miałam gdzieś, co on sobie pomyślał. Ciekawe czy on pomyślał, co ja myślę, kiedy uśmiechał się do tamtej hostessy. Początek naszych wakacji nie zapowiadał się zbyt cudownie. Muzyka działała na mnie kojąco, chciałam się chwilę przespać. Niall ciągle siedział koło mnie. Chyba nawet co chwile na mnie spoglądał, czułam to. Minęło kilka minut i odleciałam. Śnił mi się Liam. Nie mam pojęcia, dlaczego. Kiedy tylko się zorientowałam, chciałam jak najszybciej się obudzić.  Liam mnie skrzywdził, Niall troszkę zranił tamtym incydentem, czy ten sen był jakiś proroczy? Miałam nadzieję, ze to przypadek. Nie mogłam znieść myśli, że Niall mógłby mnie skrzywdzić i zostawić, tak jak ostrzegała mnie mama. Nadal musiałam udawać, że śpię, miałam zamknięte oczy. Tylko muzyka mogła mnie w tamtym momencie uspokoić i zrelaksować. W końcu wpadłam na pomysł, że może lepiej byłoby porozmawiać z Niallem, żeby uniknąć wszystkiego, co wydarzyło się z Liamem. Otworzyłam oczy, zdjęłam słuchawki i popatrzałam na mojego niebieskookiego przystojniaka.

-O, Cass. Obudziłaś się. Dlaczego nie chcesz rozmawiać? Stało się coś?
-Serio. Wciąż nie wiesz, o co mi chodzi?
-No, nie za bardzo.
-Więc może przypomnij sobie moment, gdy wsiadaliśmy do samolotu.
-Aaa, czyżby ten uśmiech w stronę hostessy?
-Brawo.
-Serio? To nawet nie mogę się już uśmiechać?
-Możesz, ale kiedy ja nie widzę.
-Cass, nie wiedziałem, że Cię to zasmuci. Przepraszam.
-Widzisz? Wszystkim się przejmuję, wybacz.
-Nie szkodzi. Już mówiłem. Jeśli nawet mam chodzić bez uśmiechu na twarzy. Zrobię to dla Ciebie.
-Nie no. Skarbie. Bez przesady.
-Przecież sama mówiłaś.
-Ale, wiesz, co? To chyba jednak była przesada. Przepraszam. Zepsułam tylko początek naszego wyjazdu.
-Nic nie zepsułaś, chyba naprawdę Ci na mnie zależy.
-Gdybyś tylko wiedział jak bardzo.
-Ciiiiii

Przyłożył mi palca do ust i powiedział, żebym już nic nie mówiła. Pocałował mnie w czoło, a potem w usta. A potem dodał: Kocham Cię Cass. Nie musisz się o nic martwić. Wystarczy, że będziesz przy mnie i będziesz mi ufała.
Po tych słowach od razu mi ulżyło. Jak mogłam obrazić się o jakiś głupi uśmiech. Przecież to tylko do mnie Niall uśmiecha się w niepowtarzalny sposób. Patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami w sposób, którego żadna inna dziewczyna czy kobieta nigdy nie pozna. Mój brzuch ogarnęło stado motyli. W mojej głowie była tylko jedna myśl: Kocham Cię Niall. Nawet nie wiesz jak bardzo. Byłam zmęczona, w sumie nawet nie wiedziałam, dlaczego. Wreszcie mogłam w spokoju zasnąć i to w ramionach ukochanego.  Zamknęłam oczy, a po chwili otworzyłam. Widziałam, że Niall też śpi, więc byłam spokojna i bezpieczna w jego objęciach.  Obydwoje zasłużyliśmy na trochę odpoczynku.  Miałam nadzieję, że kiedy się obudzimy wszystko będzie lepsze. Zapomnimy o wcześniejszych kłótniach i będziemy szczęśliwi przez resztę wakacji.
_________________________________________________________
Znowu prawie tydzień czekaliście na rozdział. Ale wiecie. Szkoła. Ciężko znaleźć czas. Ale staram się zawsze w weekendy dodawać rozdział. Mam nadzieję, że rozumiecie. + oczywiście jeśli się podoba to proszę o zostawienie komentarza, a jeśli rozdział nie przypadł Ci do gustu, to proszę o jakieś rady.
PS. Uwielbiam czytać wasze komentarze. Dodają mi sił. Dziękuję! <3 + ktoś prosił o moje zdjęcie. Jeśli chcecie no to TU
 jest mój insta.

piątek, 7 lutego 2014

ROZDZIAŁ 19.

Nastał przedostatni dzień, w którym mogłam potwierdzić decyzję, że mogłam jechać z Niallem do USA. Ciągle unikałam rozmów z rodzicami od ostatniego razu. Wkurzyli mnie i to ostro. Nasz jedyny kontakt był wzrokowy. Wcale mi to nie przeszkadzało. Było jakoś po 12, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Siedziałam w swoim pokoju, nie chciało mi się ruszać tyłka na dół. Nie zapraszałam nikogo, więc uznałam, że to na pewno nie do mnie. Chociaż nagle natknęło mnie, że mógł to być Niall, chociaż od ostatniej rozmowy nie mieliśmy kontaktu. Mama nagle zawołała mnie. Miałam rację. To był Niall.

-Hej Cass – wesoło mnie powitał. Na pewno by mnie pocałował gdyby nie to, że moja mama stała przy drzwiach.
-Hej, co tu robisz?
-Czy możemy porozmawiać?
-Jasne.
-Tylko raczej nie sami.
-Co masz na myśli?
-Chciałbym pogadać również z Twoimi rodzicami.
-Ale teraz w domu jest tylko mama.
-Okej, czy to nie wystarczy?

Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Byłam troszkę zaskoczona. Bez zastanowienia zaprosiłam Nialla do salonu, gdzie siedziała moja mama.

-Cass, chyba pomyliliście pokoje – parsknęła mama.
-Nie mamo, Niall i ja chcemy z Tobą porozmawiać.

Bałam się co może z tego wyniknąć, ale cóż. Raz się żyje.

-Proszę pani, wiem, jaka sytuacja zaistniała ostatnio. Wszystko rozumiem. Tylko czy naprawdę nie ufa pani własnej córce? Ja wiem. Ledwo mnie zna, ale mogę obiecać, że w moim towarzystwie Cassie nic nie grozi. Jestem młody, myśli pani, że nie poradzimy sobie sami z Cassie w USA. Jednak to nie tak. Dostałem kontrakt, mam menagera, który zapewni mi wszystko. Od zakwaterowania po środki transportu. Dostałem pierwszą, wstępną wypłatę, która nie jest wcale mała. Jestem w stanie utrzymać siebie i przy okazji Cass. Mamy teraz wakacje, więc dlaczego nie pozwoli pani córce się troszkę oderwać od rzeczywistości. Jeśli jej się tam nie spodoba to na pewno wróci. Przecież nie mogę jej tam przetrzymywać siłą. Nie jestem jakimś draniem czy tyranem. Poza tym, będzie pani miała kontakt z córką, kiedy tylko pani zechce. Dzisiejsza technologia. Sama pani wie. Czy mogę prosić, aby pozwoliła mi pani zabrać córkę na wspólne wakacje?

- Chłopcze, zaskoczyłeś mnie swoją odwagą. Chyba naprawdę zależy Ci na Cass. Wierzę, że nic się jej przy Tobie nie stanie. Na początek wyrażam zgodę tylko na wakacje. Później zobaczymy. Jednak to nie zmienia faktu, że mam Cię na oku.

- Mamo? Czy Ty właśnie się zgodziłaś?

Nie wierzyłam własnym uszom. Niall.. po prostu przyszedł. Powiedział mojej mamie o wszystkim w spokoju. A ona po prostu się zgodziła. Nie mogłam w to uwierzyć. Rzuciłam się w jej ramiona i mocno przytuliłam.

- Mamo, nawet nie wiesz jak Cię kocham! Dziękuję Ci. Wiesz, że to dla mnie wielka szansa! Nie martw się o mnie. Niall się mną zaopiekuje.

-Dobrze Cass, ale idźcie już, bo się rozpłaczę.

-Mamo, ale nie płacz. Dziękuję Ci. Bardzo, bardzo Ci dziękuję.

Niall: Dziękuję, że zaufała mi pani. Naprawdę, nie zawiodę nikogo. Obiecuję.

Mama: Dobrze Ci z oczu patrzy mój drogi. Wydajesz się naprawdę godny zaufania. Trzymam Cię za słowo, ale teraz już idźcie. To chyba dla mnie za dużo wrażeń na dziś.


Razem z Niallem szybko pobiegliśmy na górę do mojego pokoju. Byłam taka szczęśliwa. Nie wiedziałam co ze sobą robić, cieszyłam się jak małe dziecko. Rzuciłam się w ramiona Nialla. W końcu mogłam go mocno przytulić i pocałować. Strasznie za nim tęskniłam.

-Niall, jak to zrobiłeś?
-Po prostu. Musiałem to zrobić. Nie wyobrażam sobie tego wyjazdu bez Ciebie.
-Jesteś cudowny. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Kocham Cię!
-Oj Cass,Cass.
-Boooooże! Nie mogę uwierzyć. Lecimy do USA. Razem! Na 2 miesiące. To takie piękne. Czy to na pewno aby nie sen?
-Nie Cass. To wszystko prawda. Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, nie wyobrażasz sobie. Ale to jeszcze nie wszystko.
-Jak to?
-Oprócz Ciebie mogę wziąć jeszcze kilka osób.
-Tak?
-Oczywiście.
-Więc kogo planujesz zabrać ze sobą?
-Harry leci z nami. A co za tym idzie Louis. Przecież bez siebie by nie przeżyli. Jeśli chcesz możesz zapytać Bailey czy jedzie.
-Ale nie wiem czy będzie ją na to stać.
-Nie martw się Cass, ja pokryję jej koszty. Tak samo jak Twoje.
-Niall.. Nie chcę, żebyś mnie sponsorował.
-To żadne sponsorowanie. Jeśli się kogoś kocha. To tak się właśnie robi. Musisz to sobie uświadomić skarbie.
-Ale Niall..
-Żadne ale..
-Mówisz jak moja mama.
-Hahahahah, Ty głuptasie. – pocałował mnie w czoło.
-To co? Ja zmykam, a Ty zapytasz Bailey czy jedzie z nami?
-Jasne, to kiedy się widzimy?
-Nie wiem, teraz muszę wszystko załatwić. Zadzwonię do Ciebie.
-Dobrze, czekam. Jejuuuu Niall.
-Tak?
-Te wakacje będą nasze… będą najlepsze na świecie!! Tak się cieszę.
-Nasze wakacje, będzie cudownie! Obiecuję! – powiedział do mnie wychodząc z pokoju.

Jejuuuu. Byłam tak podekscytowana. Nie wiedziałam, za co się zabrać. Ale przypomniałam sobie, że czas napisać do Bailey. Miałam nadzieję, że poleci z nami. Bez niej miałabym tylko Nialla. Harrego jeszcze nie znam tak dobrze, a co dopiero Louisa. Poza tym, sama z chłopakami? Nieee.. musiałam mieć obok jakąś bliską osobę płci żeńskiej. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Bailey.

-Hej, możemy się spotkać?
-Cześć, no jasne, nie mam żadnych planów.  A gdzie?
-No nie wiem, może wpadnę do Ciebie?
-Okej, nie ma sprawy, a o której?
-Może być za godzinę?
-Jasne.
-Super, to czekaj na mnie.
-Okiiii, pa.
-Do zobaczenia.

Cała w skowronkach zmieniłam ubranie, poszłam zjeść obiad, a przy okazji jeszcze raz rzuciłam się mamie w ramiona i podziękowałam za to, że pozwoliła mi jechać z Niallem. To wszystko było takie cudowne. Od razu po posiłku musiałam wyjść z domu na autobus. O dziwo nawet się nie spóźnił.
Więc byłam u Bailey troszkę wcześniej. Jej rodzice na szczęście byli w domu. Po tamtym wypadku już doszli do siebie. Miałam nadzieję, że wszystko się uda.

-Bailey. Jest sprawa.
-Słucham Cię.
-Bo wiesz. Niall dostał kontrakt w USA.
-To wspaniale!
-Ale to nie wszystko.
-Tak?
-Jadę tam z nim. Jeszcze Harry i Louis.
-Mówisz poważnie?
-Tak, ale kochana. Nie mogę Ciebie tak zostawić. Niall powiedział, że jeśli chcesz to możesz lecieć z nami.
-Ale.. ja nie mam kasy.
-Niall jest dziany, więc pokryje koszty.
-Nie chcę mieć u nikogo długów.
-To nie tak. Żadne długi. Robi to dla mnie. Wie, że jesteś dla mnie ważna. 
-Ale musiałabym zapytać rodziców.
-No to, na co czekasz? Są wakacje, muszą się zgodzić!
-Zobaczymy. No to idę im powiedzieć. Zaraz przyjdę.

Siedziałam przez chwilę sama w jej pokoju. Byłam zaniepokojona. Cieszę się, że Bailey zrozumiała, że wylot za free do USA to super okazja, miałam nadzieję, że jej rodzice też tak pomyślą. Po około 15 minutach moja przyjaciółka weszła do pokoju. Nie była wcale uśmiechnięta. Obawiałam się najgorszego.

- I co? Bailey? Co jest?
-No wiesz…
-Nie zgodzili się?

Nagle Bailey oszalała, podbiegła i przytuliła mnie.

-Cass… Lecimy do Stanów! – wykrzyknęła!
-Serio? Jesteś głupia, już myślałam, że się nie zgodzili. Nie strasz mnie!
-Hahahah. Rodzice powiedzieli, że to świetny pomysł, oni odpoczną, a przy okazji ja się rozluźnię.
-Cudownie. Nie mogę się tego wszystkiego doczekać.
-Więc kiedy wyjeżdżamy?
-W nadchodzący poniedziałek.
-No to trzeba się zacząć pakować. Super. Wracam do siebie. Powiem Niallowi, że udało się i lecisz z nami. Będzie genialnie. Nie wierzę, naprawdę, nie wierzę.
-Ja też nie. Jejuuuu Cass. Dziękuję, że pomyślałaś o mnie.
-Nie ma sprawy, jesteś w końcu moją przyjaciółką. To, co? Spadam do siebie, jeszcze zadzwonię i powiem, co i jak.  Więc widzimy się niedługo. USA NADCHODZIMY! 

Po wizycie u Bailey, na spokojnie wróciłam do domu. Ciągle byłam pod wrażeniem, nie wierzyłam w to, co się działo. Ciągle myślałam, że śnię. Ja, Bailey, Niall, Harry i Lou. Cała nasza paczka w USA. Razem. Wyobrażałam to sobie. Nie mogłam się doczekać wylotu. Wszystko zaczęło się układać. Moje życie w jednym momencie nabrało kolorów. 
___________________________________________________________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, liczę na kolejne,ale już pod tym.
Naprawdę, uwielbiam je czytać. Cieszę, się, że wam się podoba. Staram się dodawać rozdział chociaż raz w tygodniu. Sami wiecie... szkoła.. nauka.. ogólnie mało czasu.

Jeśli chcecie, możecie śledzić mnie TUTAJ, dodaję tu posty o nowych rozdziałach. A jeśli chcesz być powiadamiana osobiście to zapraszam TUTAJ

~ pozdrawiam.


sobota, 1 lutego 2014

ROZDZIAŁ 18.

Minęły może trzy dni. Już chyba wiedziałam, co będzie najlepszym rozwiązaniem. Jednak moi rodzice nic nie wiedzieli. Musiałam z nimi to jakoś przedyskutować. Musiałam zachować się jak dorosła osoba. Postawić tzw. kawę na ławę i na spokojnie to z nimi przedyskutować. Mimo wszystko miałam wiele obaw. Nie mogłam kłamać, bo w naszej rodzinie mówienie prawdy to podstawa. Zawsze byliśmy wszyscy ze sobą szczerzy, więc kłamstwo np. że jadę tylko na wakacje, nie wchodziło w grę.
W końcu zawzięłam się i poszłam na dół. Była to pora obiadu, więc wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Nie wiedziałam jak zacząć. W mojej głowie nagle nastała pustka. Jednak moja mama zauważyła, że coś mnie męczy.

-Cass, wszystko okej?
-Tak, tak. Tylko… no.
-Tylko co?
-No bo, pamiętasz mamo, kiedy był tutaj Niall?
-No tak.
-On.. dostał kontrakt w USA.
-No to świetnie! Cieszymy się, a Ty nie?
-Ale to nie wszystko.
-To znaczy?
-Mamo, tato.. bo jeśli on wyjedzie.. prawdopodobnie nigdy więcej go nie zobaczę.
-Jak to?
-No tak. Niall był tutaj i zapytał czy mogłabym pojechać razem z nim.
-Słucham? Że co?
-Mamo….
-Jak to z nim?
-No po prostu.. na jakiś czas. Nie chcę go stracić. Mamo. Chyba mnie rozumiesz.
-Do USA? Nie ma takiej opcji młoda damo!
-Mamo! Przecież jestem dorosła. Nawet nie musiałam wam o tym mówić.
-Ale jesteś rozsądna i powiedziałaś.
-Tak, bo myślałam, że zrozumiecie.
-Kochanie, co Ty sobie myślisz, że pojedziesz do Stanów z ledwo, co poznanym chłopakiem? Nie ma mowy.
-Ale mamo!
-Żadne ale. Nigdzie nie jedziesz.
-Świetnie, wielkie dzięki. A poza tym. .ta zupa wcale nie jest smaczna… żegnam

Szybko wbiegłam na górę do mojego pokoju… łzy zaszkliły się w moich oczach. Byłam rozczarowana postawą moich rodziców. Niemożliwe! Na pewno tak tego nie zostawię. Muszę jechać z Niallem.
Nie mogłam go stracić na zawsze. Zapłakana zadzwoniłam do niego.

-Niall.
-Cass? Co się stało? Dlaczego płaczesz?
-Niall.. bo.. bo.. ja bardzo chcę jechać z Tobą do Stanów.
-Cudownie! Ale skąd ten płacz malutka?
-Moi rodzice twierdzą, że nie mogę jechać.
-Dlaczego?
-Mówią, że to nierozsądne i, że to bezsensu, że ledwo Cię znam. I że to za duże ryzyko.
-Po części ich rozumiem. Ale spokojnie Cass. Załatwimy to. Zobaczysz.
-Ale… jak chcesz to zrobić?
-Przekonamy ich. Mamy jeszcze trochę czasu.
-Ale jak, Niall? Jak? Tracę nadzieję…
-Spokojnie. Wymyślę coś.
-Oby.. kochany.. oby.

Szybko się rozłączyłam… nie mogłam dłużej rozmawiać w takim stanie. Płakałam jak dziecko, któremu rodzice nie chcieli kupić zabawki. Dlaczego oni nie chcieli się zgodzić? Przecież teraz i tak były wakacje, więc mogłam robić, co chcę. To nie fair. Od płaczu rozbolała mnie głowa. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam. Chciałam przespać problem, jednak to na pewno nie było dobre rozwiązanie.
Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju.

-Cass. Wszystko okej?
-Nie mamo, nie jest okej.
-Ale Cass… zrozum, chcemy dla Ciebie jak najlepiej.
-Tak? To dlaczego nie pozwalacie mi wyjechać?
-Boimy się o Ciebie.
-Przecież macie do mnie zaufanie, będziemy mogli się nawzajem odwiedzać. Naprawdę mam pozwolić, żeby Niall odszedł? Mamo… czuję , że to ten jedyny.
-Cass… jeśli to ten jedyny to na pewno wróci.
-Nie mów tak mamo.
-Oj Cass…
-Dobra, weź daj mi lepiej spokój, dzięki, że zepsuliście moje wakacje.

Mama odeszła, jak zamykała drzwi, widziałam, że nie była z siebie zadowolona. Może jeszcze to z tatą przemyślą i dadzą mi szansę na wyjazd.  Przecież i tak kiedyś bym się wyprowadziła z domu. Dlaczego oni nie potrafili tego zrozumieć? Czy to naprawdę takie ciężkie? Miałam jeszcze kilka dni.. ale też, miałam nadzieję, że Niall coś wymyśli. On zawsze miał na wszystko pomysł. Liczyłam na niego.
__________________________________________________________________________
Hej, mam nadzieję, że się podobało, wiem, że ten rozdział był troszkę krótki.. ale spokojnie :) Niedługo kolejny. + Dziękuję wam za wszystkie komentarze. Naprawdę cudownie się je czyta. To bardzo miłe, mieć tylu czytelników. Bardzo motywujące, więc keep doing it.
Czekam na kolejne komentarze z niecierpliwością + może jacyś nowi obserwatorzy?

Pozdrawiam <3